Pytał abp Józef Kupny 6 nowych diakonów, których wyświęcił w archikatedrze wrocławskiej 9 maja.
Diakonami archidiecezji wrocławskiej zostali:
W homilii metropolita wrocławski nauczał, że Chrystus wyjaśnia, iż powołanie jest darem, który nie każdy otrzymuje. Nie znamy Boskich kryteriów doboru swoich uczniów. Ale jesteśmy pewni, bo usłyszeliśmy to ust samego Pana, że jest to Jego wybór.
- Święcenia przyjmuje się po to, aby realizować Boży plan. Dzisiejsze okoliczności bardzo wyraźnie pokazują, że człowiek może sobie wszystko zaplanować, może mu się wydawać, że ma wszystko pod kontrolą. Czy ktoś z was przewidywał, że będę na was nakładał ręce, a wasi przyjaciele, księża nie mogą być tego świadkami? - mówił abp Kupny.
Poprzez święcenia alumni stają się osobami duchownymi, które mają nie tylko nauczać, ale być pierwszymi, które wierzą, że tylko Boży zamysł jest dobry dla człowieka.
- Drogi bracie, jedno jest pewne: Bóg cię powołał, obdarzył zaufaniem i miłością, wpisał cię w swój plan i oczekuje, że przyniesiesz owoc - zwrócił się do kleryków kaznodzieja.
Apostoł musi mieć świadomość, że nie zawsze dostrzeże owoc swojej pracy. Współczesne pokolenie jest nastawione na uzyskiwanie szybkiego efektu, a kiedy dostrzega brak owoców pracy, załamuje się, poddaje, wpada we frustracje. - Dziś Jezus ci mówi, że nie wszystko z tego, co będziesz robił, da się policzyć, zważyć, dotknąć i namacalnie sprawdzić. Całe twoje życie ma być niesieniem owocu, którym Bóg obdarowuje cię na modlitwie. Nie szukaj efektów. Wyznacznikiem twoich działań nie jest suma lajków na portalach społecznościowych - przestrzegł pasterz Kościoła wrocławskiego.
Jako słudzy ołtarza diakoni mają głosić Ewangelię, przygotowywać Ofiarę Eucharystyczną i rozdzielać wiernym Ciało i Krew Pańską. Oprócz tego, na polecenie biskupa, mogą głosić kazania, przewodniczyć modlitwom, udzielać chrztu, nosić Wiatyk do ciężko chorych i przewodniczyć obrzędom pogrzebu. Powinni szczególnie pełnić dzieła miłosierdzia, naśladując Chrystusa.
- Drodzy bracia, w czasach pandemii posługa diakona i kapłana napotyka szereg ograniczeń. Macie głosić Ewangelię, ale jak to robić w prawie pustym kościele, przestrzegając wszystkich przepisów i zasad państwowych? Należy skupić się na małych grupach wiernych, liderów ruchów i stowarzyszeń katolickich. Należy wykorzystać wszystkie możliwości, jakie dają media społecznościowe. To jest współczesny areopag, na którym powinno się głosić Ewangelię - wyjaśniał metropolita.
Zachęcał, by w internecie, na Facebooku, nie pisali o sobie, o tym, jak spędzają urlop, z kim się spotykają, ale by pisali o Chrystusie, o radości z bycia uczniem Chrystusa, o pomysłach na działalność duszpasterską, charytatywną. - Nie pragnijcie być celebrytami, ale świadkami Jezusa - sugerował abp Kupny.
Trudne czasy sprawiają, że Kościół staje się Kościołem ubogich. Hierarcha pytał, czy w tej sytuacji diakoni potrafią dzielić się z potrzebującymi. Czy myślą o tych, którzy utracili pracę i nie mają jak utrzymać swoich rodzin? - Nie chodzi o zorganizowanie takiej czy innej akcji, ale o mentalność, że jesteś blisko tych ludzi, żyjesz z nimi, czujesz się jednym z nich. Na tym polega wyobraźnia miłosierdzia, która towarzyszyła pierwszym chrześcijanom, gdy wybierali diakonów. Oni mieli być pierwszymi, którzy bardziej niż o siebie dbają o innych - tłumaczył metropolita wrocławski.
I pytał dalej: czy jesteś w stanie, tak jak Jezus, przepasać się i umyć nogi swoim uczniom? - Kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, mówi, że kościół ma mieć twarz mamy, która nie zastanawia się, ale gdy dziecko upadnie, rzuca wszystko i natychmiast reaguje. Czy jesteście gotowi zadbać, by nasz kościół wrocławski miał twarz matki? Mówię to także do siebie, odnoszę do siebie i do moich kapłanów. To jest program duszpasterski dla nas w czasie pandemii - mówił abp Józef.
Wspomniał, że kiedy niespełna 40 lat temu przyjmował święcenia diakonatu, panował stan wojenny. W pierwszych latach jego kapłaństwa zamordowany został natomiast ks. Jerzy Popiełuszko. Nie były to łatwe czasy dla naszego narodu, Kościoła, kapłanów. - Nie sądziłem wtedy, że jeszcze raz trzeba będzie przechodzić wymagającą próbę wiary, nadziei i miłości. Czy temu podołamy? Tak, ale tylko wtedy, kiedy mocno będziemy trwali w komunii z Chrystusem - podsumował kaznodzieja.