Święty rodem z Hiszpanii patronuje kaplicy domu zakonnego sióstr boromeuszek w Małuszynie koło Trzebnicy. W niedzielę 10 maja odpustowej Mszy św. przewodniczył tu ks. Bogdan Giemza SDS.
Święty Izydor, żyjący na przełomie XI i XII w. patron rolników, to przykład realizacji maksymy „Módl się i pracuj, a Bóg ci sam dopomoże” – przypomina salwatorianin.
Dodaje, że wybór tego świętego, otaczanego niegdyś wielkim kultem, na patrona kaplicy, zapewne ma związek z historią domu zakonnego w Małuszynie.
W tym roku przypada jubileusz stulecia obecności boromeuszek w tej miejscowości. Dokładnie 11 lipca 1920 r. zakupiły w Małuszynie gospodarstwo rolne – z myślą o tym, by stworzyć tu zaplecze gospodarcze dla domu generalnego w Trzebnicy, gdzie zainicjowały wiele dzieł. Nic dziwnego, że w tym miejscu przyzywano szczególnie patrona rolników. Obecna kaplica św. Izydora pochodzi z lat 80. XX wieku. Niewielki dom sióstr gościnnie otwiera podwoje dla wszystkich szukających duchowej regeneracji – odbywają się w nim (oczywiście nie w czasie epidemii) rekolekcje w ciszy, można także indywidualnie zatrzymać się tu na parę dni osobistej modlitwy.
Odpustowa Msza św. odprawiona została na dworze (ta forma przeżywania Eucharystii jest tu praktykowana zresztą nie tylko z okazji odpustu) – co sprawia, że
podczas obowiązujących obostrzeń z zachowaniem wszelkich przepisów mogła uczestniczyć w liturgii większa liczba osób.
Św. Izydor (1080–1130) pochodził z Madrytu, ale jego rodzina przeniosła się na wieś. Zmuszony biedą, podjął pracę w charakterze parobka u bogatego sąsiada. Ponoć kiedyś oskarżony został o to, że za mało pracuje, a za dużo się modli. Legenda głosi, że kiedy gospodarz – po owym donosie – postanowił ukradkiem podpatrzeć jak się sprawy mają, dostrzegł ciekawą scenę. Izydor był pogrążony w modlitwie, a anioł za niego orał pole. Innym razem ponoć widziano, jak uwijał się na polu z dwoma aniołami – co znacznie zwiększało efektywność pracy. Izydor, szczęśliwy mąż bł. Marii Toribia, słynął również z wielkiej wrażliwości wobec ubogich.
Msza św. odprawiona została na zewnątrz kaplicy - w "bazylice pod chmurami", jak mówi celebrans. Archiwum ks. Bogdana Giemzy SDS