O dążeniu do jedności, przekazie wiary przez ludzi niedoskonałych i sytuacjach, w których "nic nie jest jak dawniej", ale Bóg wciąż trzyma ten świat w swoich dłoniach mówił ks. Rafał Kowalski podczas odpustowych obchodów w parafii św. Andrzeja Boboli we Wrocławiu-Kuźnikach.
Ksiądz Rafał Kowalski zaprosił zebranych, by z okazji odpustu parafialnego nie tyle przypominali sobie życiorys świętego, ale raczej „zderzyli się z jego świadectwem”, a zamiast „kazania” proponuje „ukazanie” – które sprawi, że „będziemy mówić, myśleć i postępować tak jak świadek Jezusa Chrystusa”.
Zwrócił uwagę na trzy myśli – przesłania wypływające z fragmentu Dziejów Apostolskich odczytywanego tego dnia w liturgii, a także z życia św. Andrzeja Boboli: jedność, wiara w to, że Bóg jest obecny w naszej historii i przekaz tej wiary innym.
Dzieje Apostolskie przypominają wydarzenia, które miały miejsce po tzw. Soborze w Jerozolimie. Rozstrzygnięto na nim, że nie trzeba zmuszać chrześcijan wywodzących się z grona pogan do obrzezania. Zwyciężyła „opcja” reprezentowana przez św. Pawła – a jednak tuż po owym soborze, gdy udał się do Kościołów w Debre i w Listrze, poddał obrzezaniu Tymoteusza. Czemu? – Bo miał w sobie ogromne pragnienie tego, żeby we wspólnocie nie było rozłamów, żeby wspólnota nie była podzielona. A wiedział doskonale, że najprostszą drogą do rozwalania wspólnoty jest takie działanie, w którym każdy będzie chciał postawić na swoim. Wyszło na moje – ma być po mojemu. Nie ustąpię. Niech inni się podporządkują – zauważył ks. Rafał.
Św. Paweł, głosząc słowo Boże wśród Żydów, nie chciał deptać tego, co dla nich było ważne. – Kiedy się patrzy na Andrzeja Bobolę, trudno odmówić mu tej pasji dążenia do tego, żeby ludzie wierzący w Jezusa byli jednością, byli razem. Żeby nie było wśród nich podziałów, pęknięć, rozłamów – mówił kapłan. – Modlicie się każdego 16. dnia miesiąca za Ojczyznę. Świetnie. Macie takiego patrona… Ile jest w was tego samego ducha dążenia do jedności? Zakopywania podziałów? Budowania mostów pomiędzy ludźmi, którzy dziś nie są w stanie się spotkać?
Ze względu na obostrzenia dotyczące epidemii w parafii zaplanowano dwie Msze św. odpustowe. Agata Combik /Foto GośćKs. Kowalski podkreślił, że Tymoteusz usłyszy potem od św. Pawła zachętę, by pamiętał o wierze swojej matki i swojej babki. Tymczasem ta rodzina nie była „idealna”. Matka Tymoteusza, będąc religijną Żydówką, nie zadbała o to, żeby Tymoteusz został obrzezany w dzieciństwie. – Nie zrobiła tego dlatego, że miała męża poganina. Tradycja mówi, że ten ojciec był rzymskim senatorem i miał na imię Pudens. To nie była wyśniona, idealna historia. To byli ludzie, którzy mieli swoje problemy i też szli na różne kompromisy, ale Paweł mówi do Tymoteusza: „Buduj się wiarą swojej matki i buduj się wiarą swojej babki” – mówił.
Przekaz wiary tak się dokonuje. – Wiarę przekazuje się życiem. Nie przekazuje się jej książkami. Pan Jezus potrafił pisać – przypomniał ks. Rafał. – Ewangelia Jana pokazuje go, jak pisał palcem po piasku. Nie napisał jednak książki. Zebrał Dwunastu i posłał ich, żeby głosili. Nikodemowi nie dał spisanych tekstów, tylko rozmawiał z nim całą noc. Tak ta wiara dotarła do nas.
Podobnie św. Andrzej Bobola szedł do ludzi, żeby mówić im o Jezusie. Czy my też dbamy o przekaz wiary?
Interesujące jest, że – czytając o jej głoszeniu przez św. Pawła – słyszymy, że Duch Święty „zabraniał” apostołowi pewnych rzeczy. „Nie pozwolił” mu iść z Ewangelią do Efezu czy udać się do Bitynii. Plany Pawła się „posypały”, wystąpiły trudności nie do pokonania. Tak nas czasem prowadzi Duch Święty, że nasze plany zostają pokrzyżowane. Często przeżywamy wówczas bunt, nie możemy pogodzić z tym, że nie wszystko nam się udaje.
Zapewne św. Paweł mógł mieć takie samo uczucie. Dlaczego Duch mu zabrania przepowiadać Ewangelię tam, gdzie ludzie na nią czekają? – Nic z tego nie rozumie, do momentu, kiedy w tej Troadzie nie przyśnił mu się Macedończyk i powiedział mu: „Przepraw się i pomóż nam”, a stamtąd właśnie odchodziły statki do Macedonii. Właśnie z Troady. To był port, z którego można było popłynąć do Europy – mówił kaznodzieja.
– Ja mam wrażenie, że dziś i jako Kościół i jako społeczeństwo znaleźliśmy się w Troadzie. Nie bardzo wiemy jeszcze po co to wszystko i nie bardzo wiemy, dlaczego nie mogło być jak dawniej. Nie bardzo wiemy, co z tego wyniknie. Jesteśmy w Troadzie. Tak jak św. Pawła, tak samo nas Duch Święty wyrzucił z tego świata, który znaliśmy, w którym mieliśmy wszystko poukładane, którym nam jakoś było dobrze.
Św. Paweł został wysłany do świata zupełnie mu nieznanego. – Przeżywamy ten odpust w bardzo szczególnym momencie historii Kościoła. W którym możemy mówić: „No nie mogło być jak dawniej”… No nie mogło… Po co? Nie wiem… Ale wierzę, że Pan Bóg ma ten świat dalej w swoich rękach – dodał.
Podobnie Andrzej Bobola nie rozumiał wszystkiego, co się w jego życiu działo. – Chodził od domu do domu i głosił słowo Boże. Nagle musiał uciekać z Pińska przed Kozakami i kryć się w okolicznych wioskach, a później chronić się w Janowie. Też mógł mieć do Boga wiele pytań… Z perspektywy czasu dziś możemy zobaczyć, że tamten świat, w którym on żył, też się Panu Bogu z rąk nie wymknął – mówił.
– Chcemy prosić naszego patrona o błogosławieństwo dla nas kuźniczan, ale także dla wszystkich Polaków, aby wstawiał się za nami w tym trudnym czasie, by uchronił nas od zarażenia się wirusem – mówił ks. Artur Stochła, proboszcz parafii, wspominając m.in. ś.p. ks. prał. Bolesława Szczęcha – który wraz z mieszkańcami budował parafialną świątynię i tworzył miejscową wspólnotę.
Dziękował jej mieszkańcom za zaangażowanie na rzecz parafii. Wspomniał m.in. Radę Parafialną, wspólnotę Żywego Różańca, Parafialny Zespół Caritas, Ruch Rodzin Nazaretańskich, Parafialne Komórki Ewangelizacyjne, Akcję Katolicką, scholę dziecięcą oraz dla scholę dorosłych i Liturgiczną Służbę Ołtarza. – Zachęcam, aby każdy znalazł swoje miejsce w którejś ze wspólnot, bo są one siłą parafii – dodał.
Druga Msza św. odpustowa odprawiona zostanie o 18.00 – co umożliwi, wobec obowiązujących obostrzeń, włączenie się w obchody większej ilości osób.
Modlitwie towarzyszyły relikwie św. Andrzeja Boboli. Agata Combik /Foto Gość