Kończy się IV edycja akcji "Pan z Wrocławia? Bo ja też ze Lwowa". Tym razem organizatorzy oddali głos migrantom, którzy osiedli we Wrocławiu, a przyjechali z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, Syrii czy Senegalu.
Ostatnia edycja prowadzona przez stowarzyszenie Młody Dolny Śląsk różniła się od poprzednich.
- Wcześniej skupialiśmy się na historii i powiązaniach Wrocławia ze Lwowem, to był hold dla Kresowiaków, którzy tu przybyli i budowali Wrocław po II wojnie światowej. Tym razem podjęliśmy temat migracji. Chcieliśmy pokazać, że Wrocław cięgle jest miastem, w którym stykają się różne kultury - mówi Sara Blejwas, koordynator inicjatywy.
W ramach czwartej edycji przeprowadzono rozmowy z osobami z różnych krajów, które zdecydowały się przybyć do Wrocławia i są aktywni obywatelsko. Byli to przedstawiciele mniejszości ukraińskiej, białoruskiej, rosyjskiej, syryjskiej, senegalskiej i gruzińskiej. Pracują na uczelni wyższej, w korporacji, jako tłumacze, artyści, czy po prostu studiują. Wszyscy działają w organizacjach pozarządowych na rzecz swoich krajów i na rzecz szacunku do innych.
Co spowodowało, że przeprowadzili się do stolicy Dolnego Śląska?
- Większość stwierdziła, że zdecydowanym plusem jest wielokulturowość naszego miasta. Każdy, kto tutaj przybędzie, wtopi się w społeczność wrocławską, bo każdy tu jest skądś. Można więc czerpać z różnych kultur i spotykać osoby z różnych zakątków świata. Poza tym postanowili tu żyć, bo dużo się dzieje - opowiada S. Blejwas.
Jeden z prelegentów, Irina Tkeshelashvili z Gruzji, podała ciekawą metaforę – Wrocław nie tylko ma mosty fizyczne, ale też mosty między ludźmi i między kulturami, co mocno charakteryzuje tę aglomerację.
- W czasie naszych spotkań on-line rozmawialiśmy także o sytuacji pandemicznej w ojczyznach naszych rozmówców. Ostatnie wydarzenie w ramach tego cyklu chcemy poświecić migrantom zarobkowym, którzy przebywają we Wrocławiu. Jak sobie radzą podczas epidemii koronawirusa we Wrocławiu, z jakimi problemami się stykają tutaj na miejscu - zapowiada koordynatorka.
Cała inicjatywa "Pan z Wrocławia? Bo ja też ze Lwowa" będzie kontynuowana, ale nie ma jeszcze konkretnych planów co do jej przyszłego kształtu. Z roku na rok ten projekt ewoluuje.Organizatorzy zapewniają, że chcą zachować głębokie spojrzenie na drugiego człowieka poprzez wysłuchanie jego historii.
- Widzimy duże zainteresowanie . Zbieramy inspiracje, a prace zaczniemy na przełomie stycznia i lutego - podsumowuje Sara Blejwas.