Piękny późnogotycki ołtarz "Zaśnięcia Panny Marii" po ciekawej wędrówce przez kilkaset lat stoi dziś w kościele, do którego idealnie pasuje. Można powiedzieć, że znalazł w końcu swoje miejsce.
W późnogotycki tzw. ołtarz lubiński przez kilkadziesiąt lat wpatrywali się wierni archikatedry wrocławskiej. Od kilku miesięcy w prezbiterium matki kościołów dolnośląskich stanął zrekonstruowany ołtarz fundacji bp. Adreasa Jerina. Zaś pentaptyk z XVI w. trafił na centralne miejsce kolegiaty Świętego Krzyża, znajdującej się nieopodal katedry.
- To wydawało się czymś naturalnym, jakby wszyscy wiedzieli, że właśnie do kolegiaty ma trafić. Rozmawialiśmy na ten temat w gronie różnych osób - apb. Józefa Kupnego, prof. Piotra Oszczanowskiego, pracowników biura konserwatora miejskiego - mówi ks. kan. Paweł Cembrowicz, proboszcz parafii katedralnej.
Ołtarz "Zaśnięcia Panny Marii" datuje się na 1522 rok. Pochodzi z kościoła Matki Bożej Częstochowskiej w Lubinie (wcześniej kościół Najświętszej Maryi Panny). Najpierw stał tam w prezbiterium, a potem, kiedy świątynię przejęli protestanci, umieszczono go w bocznej nawie, ponieważ przedstawia sceny z zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, które niekoniecznie współgrały z protestancką teologią.
Przed II wojną światową został sprzedany przez protestantów do Muzeum Śląskiego, czyli dzisiejszego Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Stamtąd przywędrował w 1951 r. do archikatedry wrocławskiej pw. św. Jana Chrzciciela, gdzie służył aż do 2019 roku. Teraz znajduje się kawałek dalej, nadal na Ostrowie Tumskim.
- Ołtarz kapitalnie wkomponował się w kolegiatę świętokrzyską. Wielu, którzy przychodzą modlić się do tej świątyni, uważa, że on wygląda tak, jakby tam zawsze stał. A zatem kościół Świętego Krzyża zyskał, a także sam ołtarz, który znalazł nowe miejsce. Mamy nadzieję, że to ostatni przystanek na jego drodze i już nigdzie indziej nie trafi - mówi ks. Cembrowicz.