Ktoś zarzuci mi, że mówię o garstce wybranych nastolatków. Zgadza się. Ale wiemy dobrze, że garstka z pomocą Ducha Świętego potrafi zarazić miłością do Boga tłumy. Tak zrodził się Kościół.
Jasne, znam wielu młodych ludzi, którzy odrzucają prawdziwe wartości, kontestują wszystko, co szlachetne, odpuszczają pracę nad sobą, lekceważą podstawowe prawa i przykazania Boże, wyśmiewają tradycję.
Ale z drugiej strony wydaje mi się, że przyzwyczailiśmy się trochę do tego sloganu, jaka to dzisiejsza młodzież nie jest. Ale czy, po pierwsze, naprawdę wiemy, jacy są młodzi i po drugie - próbujemy ich zrozumieć i wsłuchać się w to, co mówią, czym żyją? Żeby ewentualnie potem pomóc im znaleźć odpowiednią drogę. A jeśli nie, to po prostu przy nich być?
Bardzo pouczającym i ciekawym doświadczeniem było dla mnie uczestnictwo w Konkursie Papieskim jako juror. Wyłonieni we wcześniejszych etapach finaliści z Dolnego Śląska i Opolszczyzny bronili przed komisją napisanych przez siebie esejów, w których interpretowali konkretne fragmenty nauczania św. Jana Pawła II.
Ci uczniowie szkół ponadgimnazjalnych zrobili na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. Nie spodziewałem się tak błyskotliwych i logicznych wniosków. Mieli odwagę, by podzielić się także osobistymi przemyśleniami. Byli szczerzy, spontaniczni. Potrafili bronić swoich poglądów, podpierając się właściwie Katolicką Nauką Społeczną.
Muszę przyznać, że byłem zbudowany. Szczególnie urzekły mnie postawy wobec aborcji, eutanazji, konsumpcjonizmu, hedonizmu. Młodzi trafnie diagnozowali współczesne problemy. Widzieli w nich po prostu nieszczęście człowieka wynikające z grzechu. Co ważne, nie potępiali ludzi, lecz czyny. W swoich opiniach wyrażali radykalizm, ale ewangeliczny, który piętnuje grzech, a nie jego sprawcę. Radykalizm, który potem natychmiast proponuje miłosierdzie, przebaczenie i pomoc, by wejść na właściwą drogę życia.
Ktoś zarzuci mi, że mówię o garstce wybranych nastolatków. Zgadza się. Ale wiemy, że głęboko wierząca, silna moralnie garstka potrafi z pomocą Ducha Świętego zarazić miłością do Boga tłumy. Tak zrodził się Kościół. Z dwunastu.
Dlatego ja w nich wierzę. Dla mnie tacy ludzie są iskrą, która ma potencjał, by rozpalić ognisko. W Zgorzelcu, Wałbrzychu, czy Zawadzkiem.