Młodzi księża otrzymali dekrety od metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego. Sprawdź, jakie będą ich pierwsze stałe parafie.
ks. Marcin Józefczyk - parafia pw. św. Andrzeja Boboli w Miliczu
Do seminarium wstąpiłem po ukończeniu studiów na Politechnice Wrocławskiej. Już po maturze o tym myślałem, ale to jeszcze nie był ten czas. Mniej więcej na rok przed obroną pracy magisterskiej na nowo obudziło się we pragnienie, by służyć ludziom jako kapłan. Kilkukrotnie, słuchając świadectw różnych księży opowiadających o swojej drodze kapłańskiego życia, doświadczałem czegoś, co nazwałem później „pałaniem serca” /por. Łk 24,32/. Dużo się wtedy modliłem.
Na wakacjach po zakończeniu studiów posługiwałem jako animator liturgiczny na rekolekcjach oazowych na Podhalu. Wtedy podczas niedzielnej adoracji w miejscowym kościele parafialnym bardzo mocno trafiły do mnie słowa z Ewangelii odczytywanej akurat tego dnia na liturgii: „Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza” (Mk 6, 34b). To był chyba przełomowy moment. Niedługo później podjąłem decyzję wstąpienia do seminarium, by dać sobie czas na spokojne rozeznanie pod okiem Kościoła czy Pan Jezus chce bym był jego kapłanem.
Postacią, która mnie inspiruje jest czcigodny Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki - Gwałtownik Królestwa Bożego, jak powiedział o nim św. Jan Paweł II. Czuję się duchowym dzieckiem ojca Franciszka, bo tak właśnie mówimy w Ruchu Światło-Życie o naszym założycielu. W czasie formacji oazowej, jeszcze przed seminarium, miałem okazję spotkać ludzi, którzy współpracowali z ks. Blachnickim. Od nich dowiedziałem się, jakim człowiekiem i kapłanem był o. Franciszek. Inspiruje mnie jego konsekwentna wiara, wytrwałe wprowadzanie w życie światła otrzymanego od Boga oraz jego zaangażowanie w szerzenie Królestwa Bożego. Ks. Blachnicki zawsze na pierwszym miejscu stawiał Chrystusa oraz to, by jak najwięcej ludzi mogło Go poznać i uczynić Panem i Zbawicielem swojego życia. Robił wszystko, co było potrzebne nie oszczędzając się.
Drugą postacią, na której się wzoruje, jest św. Maksymilian Maria Kolbe - patron mojej rodzinnej parafii. Oczywiście jego męczeńska śmierć, by uratować ojca rodziny, to niedościgniony wzór miłości bliźniego i ofiarności, jaką powinien cechować się kapłan Jezusa Chrystusa. Ale u św. Maksymiliana imponuje mi też jego zaangażowanie w pracę duszpasterską, szerokie i śmiałe wizje, prowadzenie duszpasterstwa z wykorzystaniem najnowocześniejszych technologii, a wszystko to dla Niepokalanej.