Długoletni pracownik wrocławskiej kurii (od 2001 do 2019) odszedł 11 lipca, w 46. roku życia. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 16 lipca na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Rozpoczęła się Mszą św., której przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski.
Był ogromnie wrażliwym człowiekiem i osobą wszechstronnie uzdolnioną, zarówno muzycznie jak i graficznie – mówi Monika Kordylewska, którą ze śp. R. Leonhardem łączyła wieloletnia znajomość. Wspomina o jego pracy w kurii przy różnych projektach graficznych, przy składaniu różnych publikacji. Był autorem niezliczonej ilości plakatów, które można było zobaczyć w całym Wrocławiu. Zapowiadały wiele wrocławskich wydarzeń.
Dodaje, że gdy pierwszy raz usłyszała jego muzykę, myślała że to „Stare Dobre Małżeństwo”. Okazało się, że to zespół „Małżeństwo z Rozsądku” – w którym Robert grał, na gitarze, na harmonijce ustnej, śpiewał, dla którego komponował muzykę i pisał część tekstów. Zespół narodził się w Pyskowicach, skąd R. Leonhard pochodził.
Na cmentarzu zabrzmiała pochodząca z repertuaru „Małżeństwa z Rozsądku” piosenka w jego wykonaniu pt. „Nic się przecież nie kończy…”. Po ceremonii dla zmarłego kolegi zagrali przyjaciele z zespołu.
Z gitarą w dłoniach. Ewelina KruszyńskaWspółpracę z R. Leonhardem wspominają również pracownicy PWT – to on opracował m.in. system identyfikacji wizualnej uczelni.
– O jakiejkolwiek sprawie byś mu nie wspomniała, on zaraz zastanawiał się, jak może pomóc, jak się włączyć – mówi Monika. – To był po prostu człowiek o dobrym sercu. Córka moich znajomych, cierpiąca na bardzo rzadką chorobę, potrzebowała kiedyś 200 tys. dolarów na operację w Stanach Zjednoczonych. Kiedy wspomniałam o tym w obecności Roberta, natychmiast powiedział: „zagramy koncert”. Zorganizowaliśmy w sumie dwa koncerty dla Majki. Ona jest już dziś dorosłą kobietą, wszystko się udało.
Monika wspomina rozmowy telefoniczne z Robertem Rozmowy telefoniczne podczas jego wielomiesięcznej choroby. – Zdążyłam mu powiedzieć, że jest dla mnie człowiekiem wielkiego zawierzenia. Codziennie w tym okresie uczestniczył duchowo w Mszy św., korzystając z transmisji. Pamiętam, jak powiedział: „Teraz rozumiem, co Pan Jezus do mnie mówi”. Z wielkim zaufaniem zbliżał się do kresu życia.
Grób śp. Roberta Leonharda. Piotr Denisiewicz