- Mamy tylko trzy dni. Śpieszmy się usłyszeć, co do Bóg do nas mówi - zachęcał ks. Łukasz Romańczuk podczas Mszy św. rozpoczynającej pielgrzymkę "Czternastki". Jej jubileuszowa wędrówka potrwa krócej niż zwykle, ale i tak dłużej niż w przypadku innych grup (idących tylko jeden dzień).
Piesza Pielgrzymka Wrocławska świętuje w tym roku swoje 40-lecie, a grupa z Góry – 30-lecie. „Czternastka” wyruszyła 1 sierpnia, po Mszy św., której w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze przewodniczył ks. Norbert Graczyk. 3 sierpnia dotrze do grobu św. Jadwigi w Trzebnicy.
– Dziś otrzymaliśmy jakby słowo przewodnie od proroka Jeremiasza: „Słuchajcie głosu Pana Boga waszego”. Obyśmy dobrze wykorzystali czas w drodze. Mamy trzy dni. Musimy się skupić, by usłyszeć, co Bóg do nas mówi – mówił w homilii ks. Łukasz Romańczuk, przewodnik grupy 14. Przypomniał, że tegoroczny temat pielgrzymki dotyczy Eucharystii – „Wielkiej tajemnicy wiary”. – Ważne, byśmy byli coraz bardziej świadomi tego, w jakich misteriach uczestniczymy – dodał.
– Pierwszy raz wybrałam się na pielgrzymkę cztery lata temu. Obiecałam, że pójdę, jak ożeni się mój ostatni syn, a mam ich pięciu. Gdy tak się stało, wyruszyłam jako z intencją dziękczynną – mówi Elżbieta Pypeć-Nowicka z Bojanowa (pochodząca z Góry), która wkrótce spodziewa się przyjścia na świat pierwszego wnuka. – Cieszę się, że mogę iść choć trzy dni. Planuję również dotrzeć własnym samochodem na Jasną Górę 10 sierpnia, na wejście.
– To już moja 38. pielgrzymka. Były pielgrzymki deszczowe, słoneczne, różne. Ta jest… epidemiczna, inna niż wszystkie. To jakaś tajemnica, nad którą musimy się zatrzymać. Nie zawsze się realizuje to, co chcemy. Trzeba realizować to, do czego wzywa nas Bóg – mówi Irena pochodząca z Sobótki.
Z tych okolic przyjechał do Góry także Stanisław, który trasę na Jasną Górę przemierzał piechotą już ponad 30 razy. – Po raz pierwszy poszedłem w 1983 r. To była moja najpiękniejsza pielgrzymka. Zakochałem się w jasnogórskim wędrowaniu i teraz chodzę co roku – wspomina, dodając że ma zamiar dołączyć raz jeszcze do pątników i wejść na Jasną Górę z „Siódemką”, z którą zwykle wędrował.
– Ja idę po raz 21. już. Najbardziej pamiętam pierwszą, bo taka była wytęskniona, ale wszystkie były wspaniałe – zapewnia Bogumiła. Wspomina, że długo na pielgrzymkach modliła się w intencji męża, który przez lata żył z dala od sakramentów. Teraz też niesie do Maryi wiele rodzinnych intencji.
Wśród górowskich pątników są m.in. Ada – idąca już po raz dziesiąty, tym razem wyjątkowo z Góry a nie, jak zwykle, z Milicza – czy pan Ryszard, od lat zaangażowany w różne prace remontowe przy parafii w Górze. – Proboszcz nakłaniał mnie od 10 lat do wzięcia udziału w pielgrzymce. W końcu się zdecydowałem – mówi.
Epidemiczne restrykcje wiążą się z różnymi ograniczeniami i wymogami wobec pielgrzymów. Każdy z nich musiał przed wyjściem podpisać specjalne oświadczenie, a także miał zmierzoną temperaturę.
– Zawsze doświadczaliśmy wielkiej gościnności mieszkańców na trasie do Trzebnicy; w tym roku nie możemy z tej gościnności korzystać. Trasa została zmodyfikowana tak, byśmy mogli omijać miejscowości, iść lasem. Ostatniego dnia nie idziemy do Domanowic tylko przez Prusice, gdzie będziemy mieć Mszę św. w kościele – tłumaczy ks. Romańczuk.
Dodaje, że (tylko i aż) trzydniowe wędrowanie to wielki dar. – Podczas trzech dni można wiele przeżyć – rekolekcje parafialne też trwają zwykle tyle – zauważa. – W Wielkim Poście rekolekcji parafialnych nie było, możemy więc teraz ten czas wykorzystać. Będziemy mówić o Eucharystii – jak ją przeżywamy, jak należy ją przeżywać.
Do pielgrzymów z okolic Góry dołączyły także osoby z Milicza, z Sobótki, z Jordanowa; 2 sierpnia dołączą parafianie z Głębowic. Całość grupy będzie liczyć blisko 50 osób. 2 sierpnia będą uczestniczyć o 9.00 w Mszy św. w Ługach.