Zmarł kolejny powstaniec warszawski z Wrocławia

Nie żyje Zofia Dillenius ps. "Jodła", łączniczka pułku "Baszta" w powstaniu warszawskim. Miała 92 lata. Była bardzo aktywną działaczką społeczną we Wrocławiu.

Urodzona 28 stycznia 1928 roku we Lwowie. W chwili wybuchu powstania miała 16 lat. Wcześniej, w październiku 1942 roku wstąpiła do Szarych Szeregów, do konspiracyjnej 77. Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej „Młody Las” hufca Mokotów. Tam przeszkolono ją tam w zakresie łączności i sanitariatu.

Godzina W zastała ją w domu. Nie mogąc przedostać się do Śródmieścia, zgłosiła się do oddziałów powstańczych na Mokotowie.

Przez pierwsze dni zrywu organizowała punkt sanitarny dla rannych z frontu i roznosiła żywność. Potem trafia do dowództwa pułku "Baszta", gdzie pełniła funkcję łączniczki. Wstąpiła do WSK (Wojskowej Służby Kobiet). Tam m.in. przejmowała żołnierzy z kanałów ze Śródmieścia. Pewnego dnia wpadła w ręce Niemców, ale na szczęście dołączyli ją do wychodzącej ludności cywilnej. Trafiła do obozu w Pruszkowie. Cudem uniknęła wywózki do Niemiec i jako "chora" wyszła na wolność. Szybko wstąpiła do Harcerskiej Poczty Polowej.

Po poddaniu Mokotowa trafiła znowu do obozu w Pruszkowie. Potem różne koleje losu zaprowadziły ją z rodziną do Nowej Soli. Z powodu coraz większych komunistycznych wpływów w harcerstwie, wystąpiła z niego w 1948 roku. Do Wrocławia wyjechała na studia po zdaniu matury w 1948 roku. Była studentką Katedry Historii Sztuki na wydziale humanistycznym.

Od 1953 roku pracowała w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich, w 1980 wstąpiła do "Solidarności". Udzielała się w Arcybiskupim Komitecie Charytatywnym. Przez lata organizowała zebrania i spotkania powstańców warszawskich mieszkających we Wrocławiu.

Przed laty tak opowiadała o sensie powstania warszawskiego dla miesięcznika "Nowe Życie":

Wówczas to był odruch społeczeństwa, pęd do wymarzonej wolności i rodzaj samoobrony. Wiedzieliśmy dobrze o wzmagającym się terrorze, o łapankach i wywózkach, o torturach i mordowaniu więźniów na Pawiaku i w alei Szucha, a także o masowych egzekucjach przeprowadzanych na ulicach, które spływały krwią, a które wprowadził szef SS i policji na dystrykt warszawski Franz Kutschera. Buntowaliśmy się przeciwko tej przemocy. Po prostu, my młodzi, chcieliśmy walczyć. Obecnie, kiedy myślę o tych setkach tysięcy ofiar i o zniszczonym mieście, waham się, czy ta ofiara nie była zbyt wielka. Ale zaraz powraca do mnie myśl, co by się stało z nami, młodymi polskimi patriotami, gdyby Powstanie nie wybuchło. Zapewne wkroczyliby Rosjanie i powywozili nas wszystkich w głąb Związku Radzieckiego. Czy ktoś z nas by wrócił? Naprawdę trudno na to pytanie odpowiedzieć.

Odznaczona m.in. Krzyżem Armii Krajowej i Srebrnym Krzyżem Zasługi. Zmarła 2 sierpnia nad ranem.

Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..