Dolny Śląsk z racji takiego a nie innego przebiegu historii nie ma śladów walk Polaków o niepodległość w XX wieku. Polacy zostali przesiedleni tutaj, czyli na Ziemie Zachodnie, po II wojnie światowej. Aby tę pamięć o ważnych losach narodu polskiego kultywować, Dolnoślązacy stawiają pomniki, pamiątkowe tablice, urządzają skwery, nazywają ulice.
Jednak nie są to jedyne ślady dumnych polskich dziejów na tych ziemiach. Nekropolie wrocławskie i podwrocławskie skrywają wiele ciekawych postaci, których burzliwy przebieg wydarzeń ostatecznie skierował właśnie na te tereny. Przedstawiamy tylko niektórych bohaterów. Więcej można dowiedzieć się na stronie internetowej projektu „Ocalamy”.
- Trop obchodów 100. rocznicy walk z bolszewikami wiedzie nas na Cmentarz Osobowicki. Tam 17 sierpnia wicewojewoda dolnośląski Jarosław Kresa złożył kwiaty na grobie Mariana Kuricy. Jego grób został oznaczony także specjalnym insygnium akcji "Ocalamy", która polega na symbolicznym znakowaniu grobów bohaterów walk powstańczych i wyzwoleńczych, pochowanych na terenie Dolnego Śląska. W uroczystości wzięła udział siostrzenica bohatera. Modlitwę poprowadził ks. kpt. Maksymilian Jezierski. Marian Kurica był jednym z nielicznych, którzy przeżyli krwawą bitwę pod Zadwórzem, zwaną "Polskimi Termopilami". Historia podaje, że w starciu z oddziałami bolszewickiej konnej armii Siemiona Budionnego spośród 330 polskich żołnierzy śmierć na polu bitwy poniosło aż 313 z nich. 19-letni Kurica był jednym z siedemnastu Polaków, którzy przetrwali. Po wojnie przyjechał na Dolny Śląsk.
- Kolejny ślad prowadzi nas do Sobótki, gdzie na cmentarzu spoczywa Stanisław Dunajewski. W tym roku obchodzimy 120. rocznicę jego urodzin. Był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej, a potem wojny obronnej z września 1939 roku, członkiem AK. Po wojnie w latach 1948-1960 mieszkał we Wrocławiu. Od roku 1960 do końca życia mieszkał w Sobótce. Co ciekawe, pełnił funkcję kierownika schroniska na Ślęży, pierwszego opiekuna Muzeum Ślężańskiego, a w 1954 został pierwszym społecznym konserwatorem zabytków na Dolnym Śląsku.
- Warto zajrzeć na cmentarz przy ul. Bujwida i odnaleźć grób Adama Chełmońskiego. Nazwisko może brzmieć znajomo i dobrze, bo był to bratanek Józefa Chełmońskiego, słynnego malarza. Adam znajduje się na słynnym obrazie wujka, gdy jako młody chłopiec patrzy na odlatujące bociany wraz z ojcem. Później został posłem na Sejm w latach 1922-1926, wiceministrem sprawiedliwości w II RP, profesorem uniwersytetów w Wilnie i we Wrocławiu. W czasie wojny polsko-bolszewickiej zgłosił się na ochotnika do Wojska Polskiego. Po wojnie przyjechał do Wrocławia, od 1946 był profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Dumni mogą być także mieszkańcy Bierutowa. W ich mieście na cmentarzu spoczywają Agnieszka i Józef Wojtkowiakowie. Podczas wojny polsko-bolszewickiej Agnieszka służyła jako sanitariuszka w szpitalu polowym nr 403, niosąc pomoc żołnierzom. Po II wojnie światowej angażowała się w prace społeczne i organizację życia wśród pierwszych mieszkańców Bierutowa. Jej mąż w Wojsku Polskim wałczył w szeregach 61. Pułku Piechoty na froncie wojny polsko-bolszewickiej. Do końca maja 1927 roku służył jako podoficer zawodowy w stopniu sierżanta. Po przejściu do rezerwy podjął pracę w PKP w Bierutowie. Ich nagrobek został oznaczony insygnium "Ojczyzna Swemu Obrońcy".
- Współcześni wrocławianie z pewnością kojarzą postać brata Jerzego Marszałkowicza, założyciela schroniska św. Brata Alberta. Niewielu jednak wie, że bohaterstwem wykazał się jego ojciec - rotmistrz Adam Marszałkowicz. Był legionistą, a w lipcu 1920 r. został awansowany do stopnia podporucznika w składzie oddziału wydzielonego ppłk. Romana Abrahama, z którym brał udział w walkach wojny polsko-bolszewickiej. Za swoją postawę podczas wojny został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po II wojnie światowej, w czasie której otrzymał promocję do stopnia rotmistrza, zamieszkał we Wrocławiu i tu został pochowany na Cmentarzu św. Rodziny na Sępolnie.
- Na cmentarzu parafii pw. Świętej Rodziny na wrocławskim Sępolnie spoczywa z kolei płk dr med. Władysław Morasiewicz. Mimo bardzo burzliwych losów dożył sędziwego wieku - zmarł mając 96 lat w 1992 roku. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, dowodząc kolumną sanitarną 12. Dywizji Piechoty, oraz był oficerem sanitarnym w 6. Batalionie Sanitarnym we Lwowie. Po zakończeniu II wojny przeniósł się na Dolny Śląsk, pełniąc funkcję lekarza powiatowego oraz kierownika Referatu Zdrowia Starostwa Powiatowego w Głogowie. Organizował przychodnie w Grębocicach w powiecie polkowickim, którą kierował w latach 1947-1972, zyskując szacunek i wdzięczność mieszkańców.
«
‹
1
›
»
oceń artykuł