Już wkrótce kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niepokalanów we Wrocławiu - festiwalu, który zmienia nieco swoją nazwę. Tymczasem od pokazu filmowego w Szydłowicach i spotkania z naczelnikiem opolskiego IPN-u rozpoczęła się nowa inicjatywa fundacji Vide et Crede.
Nosi nazwę „Echo... Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niepokalanów we Wrocławiu”. – To echo festiwalu, który odbywa się od 5 lat we Wrocławiu, a przedtem odbywał się w Niepokalanowie. Echo, bo prezentujemy filmy, które były już pokazywane w poprzednich edycjach – mówi Piotr Petrus, prezes fundacji, dodając że widzowie mają również możliwość głosowania na poszczególne obrazy filmowe (co zaowocuje specjalnymi nagrodami).
– Przy organizacji MFFN odkryliśmy, że nie docierają do nas osoby spod Wrocławia, nawet z bliskich okolic. Stąd wyszliśmy z inicjatywą wyjścia do nich – bazując na naszych doświadczeniach z Teresina, gdzie prowadzimy od 2 lat kino tego typu – wyjaśnia. – Niektórym osobom trudno wybrać się do Wrocławia, ale chętnie przychodzą na pokazy organizowane w swoich miejscach zamieszkania. To jest okazja, by pokazać im naszych laureatów, umożliwić rozmowę z artystami, historykami.
– Cieszę się, że w naszej miejscowości, naszej parafii możemy gościć „Echo” wrocławskiego festiwalu. Wielkie kino gości dziś u nas! – witał zebranych ks. Tomasz Luboiński, proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła w Szydłowicach, która była partnerem pokazu organizowanego w świetlicy wiejskiej.
Mieszkańcy mogli najpierw obejrzeć film „Sprawiedliwy” w reżyserii Michała Szczerbica – gdzie punktem wyjścia przywoływanej na ekranie historii jest przyjazd do Polski Żydówki Hanny, ocalonej niegdyś przez polską rodzinę. Stara się ona po latach nakłonić swoich wybawców do przyjęcia medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
O filmie widzowie mogli porozmawiać z naczelnikiem delegatury IPN w Opolu dr. Tomaszem Greniuchem.
– Wartościowe jest w filmie to, że nie ma on naczelnej tezy; nie twierdzi że – czy to Polacy, czy Żydzi – są „tylko źli” albo „tylko dobrzy”. Pokazuje całą gamę ludzkich postaw, wynikających z obranych strategii przetrwania. Są one tak naprawdę niezależne od narodowości, możemy ten film rozważać w kategoriach ogólnoludzkich. Równie dobrze jego akcja mogłaby się toczyć w Niemczech, Francji czy Holandii – mówi T. Greniuch. – Może trochę brakuje w tym filmie odniesienia do okupanta. Wszystko się rozgrywa wyłącznie wśród mieszkańców okupowanego kraju. Natomiast wartością obrazu jest zwrócenie uwagi również na powojenną rzeczywistość. Pozwala on również domyśleć się, jakie były relacje między ludźmi przed wojną. Film – który ma w sobie również elementy pewnej baśniowości – uważam za bardzo atrakcyjny.
Dr Greniuch przypomina, że ok. 7 tys. ludzi zostało w Polsce odznaczonych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, tymczasem za każdym takim odznaczeniem stoi o wiele większa liczba osób – ich zaangażowanie, ich cierpienie.
– Jako opolski IPN także chcemy zorganizować taką „objazdówkę” po domach ludowych, parafiach. Gdy dowiedziałem się o takiej inicjatywie, byłem zaskoczony, że na tak fajny pomysł dopiero teraz wpadliśmy – mówi.
Tegoroczna październikowa edycja festiwalu filmowego we Wrocławiu odbędzie się – jeśli okoliczności się nie zmienią – w stacjonarnej formie; w razie potrzeby wprowadzone zostaną elementy online.
– Festiwal będzie teraz nosił nazwę „Maksymiliany”. Mamy Oskary, mamy też Maksymiliany. Oskar jest wymyślony, Maksymilian prawdziwy – mówi P. Pietrus. – Wśród nowości znajduje się także realizowane obecnie „Echo” festiwalu – dziś w Szydłowicach, następnie w Wińsku i Bagnie. Jeśli ktoś jest zainteresowany takimi pokazami, jesteśmy otwarci na zaproszenie – zależnie od możliwości realizacyjnych umówimy się na ten lub na przyszły rok.
Ks. Tomasz Luboiński, dr Tomasz Greniuch i Piotr Pietrus. Agata Combik /Foto Gość