Dziś, 26 sierpnia, przypada 40. rocznica rozpoczęcia we wrocławskiej Zajezdni Autobusowej nr VII strajku solidarnościowego ze stoczniowcami w Gdańsku.
To był strajk solidarnościowy. Dzięki temu w całej Polsce sformułowano koncepcję, że wszyscy strajkują w imię jednych postulatów.
Tak rodziła się Solidarność w Polsce i rozpoczął się upadek systemu komunistycznego w naszym kraju. Dziś jesteśmy bardzo z tego dumni - mówi Marek Mutor, dyrektor Centrum Historii "Zajezdnia".
Zaznaczył przy tym, ze to jest też dobra okazja, by zadać sobie pytanie o nasze postawy solidarności. - Patrzymy też na Białoruś, gdzie są ludzie, którzy ewidentnie odwołują się do naszego doświadczenia pokazując rękami literę "V", czy śpiewając "Mury" Kaczmarskiego w języku białoruskim. Patrzymy również na Polskę, która bardzo potrzebuje solidarności, bo jest podzielona być może nadmiernymi emocjami. Chcemy też wspominać słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w 1987: "Solidarność to jeden i drugi, nigdy jeden przeciw drugiemu. Z tej pięknej historii chcemy więc wyciągnąć naukę.
Jak podkreśla cieszy go dziś zwłaszcza to, że obchody 40. rocznicy powstania NSZZ "Solidarność" połączyły różne środowiska i poglądy. - Zajezdnia to miejsce, które łączy ludzi, w którym przeżywamy solidarność i praktykujemy ją na co dzień - dodał. Zwrócił też uwagę na okoliczności. - Dziś o poranku przywitał nas niezwykły, biblijny obrazek. Nad budynkiem zajezdni pojawiła się tęcza, biblijny znak przymierza Boga z ludźmi. To jest dla mnie poruszające.
Skoro idea solidarności jest tak żywa we Wrocławiu, to dlaczego jest tak mało znana w całej Polsce? - Z prostego wydaje się względu. Tutaj nie sformułowano własnych postulatów strajkowych, co spowodowało, że oczy świata były skierowane tylko na Gdańsk. Myślę, ze od kilku lat robimy bardzo wiele, by tę pamięć przywrócić. Gościmy dziś wiele mediów ogólnopolskich, ale też poprzedziliśmy obchody kilkoma kampaniami w ogólnopolskich tygodnikach opinii, w tym w "Gościu Niedzielnym". Mam nadzieję, że to sprawi, że pamięć o naszym strajku we Wrocławiu zajmie trochę lepsze miejsce w pamięci zbiorowej Polaków. Będziemy jednak pracować nad tym dalej.
Marek Mutor zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Tu rodziła się tożsamość mieszkańców miasta. Jeden z uczestników strajku, Krzysztof Turkowski powiedział niegdyś, że strajkujący przyszli do zajezdni jako dzieci przesiedleńców ze Wschodu, a wychodzili jako Wrocławianie. To też znajduje potwierdzenie w badaniach naukowych. Wtedy Wrocław stał się sobą w dzisiejszym rozumieniu. Ci ludzie zrozumieli, że są ważnymi aktorami historii w tym poniemieckim, ale polskim Wrocławiu, który właśnie odbudowali i tu stanęli w obronie swoich miejsc pracy i godności - tłumaczy.
O tym wszystkim opowiada wystawa "Wrocław strajkuje", która jest dostępna w miejscu strajku - Centrum Historii "Zajezdnia" od 26 sierpnia. Całkowity dochód z biletów wstępu będzie przeznaczony na wsparcie walczących o wolną Białoruś.
Więcej o wrocławskim strajku solidarnościowym w Zajezdni Autobusowej nr VII można przeczytać w dodatku specjalnym "Gościa Niedzielnego", a relację z obchodów 40. rocznicy powstania Solidarności - w numerze nr 36/2020 (wydanie papierowe) "Gościa Wrocławskiego".