Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 22. niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
„Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16,25). Jeżeli Jezus tak mówi, to musi coś pięknego z tej obietnicy wynikać. „Znaleźć życie” musi być czymś, co jest szalenie wspaniałe, daje szczęście, koi bóle, zabiera udręczenie, jest odpowiedzią na pytania o sens wszystkiego. Ktoś, kto przychodzi dzisiaj do spowiedzi lub na rozmowę duchową zapłakany i roztrzęsiony, bo widzi, że coś w jego życiu jest nie tak, jak powinno być, jest właśnie poszukiwaczem życia.
Przychodzi kobieta i mówi, że tak bardzo wkręciła się w wieczorne spotkania z przyjaciółmi z korporacji, że już nie pamięta, kiedy ostatni raz była przy zasypiających wieczorem swoich kilkuletnich dzieciach, zawsze robili to za nią mąż lub teściowa. Ucieszyłem się, kiedy usłyszałem, że zreflektowała się, że coś jest nie tak. Zaczęła przeżywać wspaniałą przygodę odnajdywania życia. Inny przypadek. Mężczyzna uwikłany w pornografię. I nie napiszę tu, że zdarzyło się raz, drugi. Piszę uwikłany, bo choć nie chce, to wraca tam. Chwała Panu, że mówi o tym, że autentycznie płacze nad sobą. To już jest wejście na szlak poszukiwania życia.
Czym jest znalezione życie, o którym mówi Jezus i pobudza w nas tęsknotę za nim. Bez dwóch zdań, życie doczesne jest niczym kropelka w oceanie wieczności. Jezusowi bardzo zależy na życiu ludzkości w Bogu na wieki wieków. Niemniej jednak Jezus chce, żeby królestwo Boże było budowane już tu na ziemi. Mówi nam, żeby już tutaj tracić swoje życie z Jego powodu i już tutaj daje obietnice znalezienia życia.
Piotrowi nie spodobała się zapowiedź Jezusa o koniecznym krzyżu i śmierci. Czy w ogóle usłyszał o szczęśliwym zakończeniu - o zmartwychwstaniu i życiu? Jezus pomógł nam zrozumieć wypowiedziane przez Piotra słowa. Jezus interweniuje: „Zejdź mi z oczu szatanie!” (Mt 16,23). Skoro krzyż, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa to zbawienie człowieka i życie w miłości Boga, to nic dziwnego, że właśnie nieprzyjacielowi Boga i człowieka nie podoba się to. Z tej sceny wyłania się niejako rozumienie grzechu jako rzeczywistości, która psuje życie, oddala od życia, nie dopuszcza do życia i odbiera życie.
Życie znajdzie ten, kto traci swoje życie. Tracić swoje życie z miłości i dla miłości to wspaniała przygoda poszukiwaczy życia. Zapewne dreszcze przechodzą po plecach tym, którzy to zdanie rozumieją jedynie w sensie pokornego przyjęcia śmierci z powodu Jezusa. Tak, ten aspekt świętości to nie tylko wieki przeszłe, ale również nasze dzisiaj. Czy ktoś z nas znajdzie życie właśnie w ten sposób? Pozostaje to niewiadomą.
Przygoda poszukiwaczy życia to przede wszystkim nasza codzienność. Traci swoje życie człowiek, który wyzbywa się egoizmu, zapatrzenia jedynie we własne interesy, który przestaje widzieć jedynie własne korzyści, który rezygnuje z ciągłej wygody.
Traci swoje życie małżonek, który przedkłada dobro współmałżonka ponad własne. Tracą swoje życie rodzice, którzy nie przespali kolejnej nocy, bo trzeba być przy dziecku, bo choruje, bo znowu coś. Tracą swoje życie dzieci, które w swoim już dorosłym życiu nie zapomnieli o rodzicach i poświęcają swój czas na to, by być z nimi, a zwłaszcza wtedy, kiedy chorują i umierają. Traci swoje życie lekarz, który już kolejne godziny stoi przy stole operacyjnym i ominęło go zaplanowane wydarzenie rozrywkowe. Traci swoje życie osoba zaangażowana w dzieła charytatywne nie oczekując nic w zamian. Traci swoje życie kapłan, który pomimo trudnego dnia, jeszcze wysłucha i zajmie się kolejną osobą z osobistymi problemami, która niespodziewanie zapuka do drzwi.
Wspaniała przygoda życia to wypełniać swoje życiowe powołanie. Tracić swoje życie z miłości dla miłości. Przygodą życia jest być poszukiwaczem życia. „Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16,25).