Cieszymy się, że Henryków staje się centrum sportowym. Cokolwiek by się nie działo, tu się biega i jeździ - mówi ks. Krzysztof Deja, dyrektor KLO w Henrykowie. - To nie był łatwy bieg - podkreślali uczestnicy 9. Półmaratonu Henrykowskiego i 5. Dychy Księgi Henrykowskiej.
Zawodnicy startujący na obu dystansach rozpoczynali swój bieg na stacji kolejowej w Henrykowie, gdzie przywitał ich m.in. burmistrz Ziębic Mariusz Szpilarewicz, a kończyli przy pocysterskim klasztorze. Wśród uczestników znaleźli się księża, klasyfikowani także w swojej kategorii.
Zobacz zdjęcia:
W ich gronie pierwsze miejsce w półmaratonie zajął ks. Rafał Kowalski, drugie - ks. Łukasz Gołąbek; w "Dysze" pierwszy był ks. Grzegorz Tabaka, drugi - ks. Piotr Rozpędowski.
W kategorii open wśród uczestników biegu na dystansie
*
- To dobre miejsce do biegania, piękne tereny, wzgórza; okolica, gdzie niegdyś wielu ludzi pielgrzymowało - mówił przed startem ks. Tabaka z parafii pw. Wszystkich Świętych w Głuszynie. - Zapewne i podczas naszej "pielgrzymki" nie braknie aspektu pokutnego.
Zawodnicy cieszyli się, że mogą wreszcie wziąć udział w zawodach po przerwie spowodowanej epidemią. - Można, oczywiście, biegać samemu, ale razem, gdy dochodzi jeszcze element rywalizacji, to coś zupełnie innego - podkreślał ks. Gołąbek z parafii pw. św. Katarzyny w Górze.
- Mieszkam i pracuję w Henrykowie, biegam sam tymi drogami, a dziś jest tu tylu ludzi... Będzie ciekawie - cieszył się ks. Rozpędowski, wicedyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Henrykowie. - Bieganie jest niewątpliwie dobre dla ciała i dla ducha.
Ks. Grzegorz Tabaka (z prawej) i ks. Piotr Rozpędowski na podium. Agata Combik /Foto Gość- Cieszę się, że jako jedyni w Polsce [w tym roku] zorganizowaliśmy półmaraton i "dziesiątkę" - mówi ks. Deja. - Cieszymy się, że Henryków staje się centrum sportowym. Cokolwiek by się nie działo, tu się biega i jeździ. Zgłosiła się rekordowa liczba osób - 500 uczestników biegu i 200 uczestników rowerowego rajdu, który odbędzie się jutro.
Wśród zawodników można było spotkać osoby z bliska i daleka. Basia Rak biega ze swoją córką Beatą, pan Karol z Nysy pierwszy raz startował w Henrykowie rok temu. - Biegłem z kolegą werbistą, który jest obecnie misjonarzem w Papui-Nowej Gwinei - mówi. - Dwa lata temu córka wciągnęła mnie w bieganie i tak zostało. Robię to po prostu dla przyjemności.
10-kilometrową trasę Dychy Księgi Henrykowskiej pokonał jako pierwszy D. Buk z miejscowości Iwiny. - Trenuję od 10 lat. Trzeba sobie wyznaczać cele w życiu i je realizować - podkreśla pan Dominik, wspominając o regularnych treningach.
Ks. Rafał Kowalski (z prawej) i ks. Łukasz Gołąbek. Agata Combik /Foto Gość
- Przede wszystkim wygrałem sam z sobą. To był pierwszy w tym roku oficjalny bieg - mówił po przekroczeniu mety ks. Kowalski, dodając, że łatwo nie było. - Nigdy nie myślałem, że będę z takim utęsknieniem wypatrywał wieży klasztoru henrykowskiego. Kiedy pojawiła się po raz pierwszy - a byliśmy wtedy na
Ksiądz Rafał podkreśla, że warto podjąć decyzję o bieganiu. - Jako dziennikarz GN przyjeżdżałem tu przygotowywać materiały [ze sportowych wydarzeń] - wspomina. - Ważąc wtedy
Więcej o biegu TUTAJ.