Abp Józef Kupny przewodniczył uroczystej Mszy św. w archikatedrze wrocławskiej w intencji całego miasta. Po Eucharystii wręczono wyróżnienia tym, którzy z wielką odwagą i determinacją walczą z koronawirusem.
Uroczystość odbyła się 1 października w ramach 38. Wrocławskiej Księgi Pamięci, którą zainicjowała Wanda Ziembicka-Has.
- Cieszę się, że mury tej katedry goszczą tych, którzy, narażając swoje życie, ryzykując utratę zdrowia, służą chorym. Niech mi będzie wolno wyrazić państwu głęboki szacunek i wdzięczność - mówił w homilii abp Kupny.
Dziękował Bogu za tak wielu szlachetnych ludzi, którzy w ostatnim czasie wypełniali misję, jaką jest troska o zdrowie innych. - Być może wśród tych, którzy walczą z epidemią, są tacy, z którymi w wielu sprawach się nie zgadzaliśmy, być może dzieliły nas poglądy czy przekonania, a nawet różniła nas wyznawana wiara. Jednak to, co się wydarzyło, wspólna służba chorym nauczyła nas szacunku dla drugiego człowieka. I dobrze byłoby, gdyby ta postawa w naszym mieście przetrwała - szacunek do drugiego człowieka, gotowość niesienia pomocy - oświadczył metropolita wrocławski.
Kilka miesięcy temu, kiedy liczba chorych zaczęła wzrastać, zamknięto szkoły, uczelnie, restauracje, a w kościołach mogło się modlić nie więcej niż 5 osób, uświadomiliśmy sobie, jak bardzo potrzebujemy pomocy tych niezwiązanych zawodowo ze służbą medyczną. - Myślę o tych, którzy szyli maseczki, którzy przygotowywali i dowozili posiłki do szpitali. O dziennikarzach, którzy dbali, by głos lekarzy był słyszalny. O tych, którzy zgłaszali się jako wolontariusze do opieki nad chorymi, robili zakupy dla pozostających w kwarantannie. Szybko przekonaliśmy się, jak bardzo potrzebujemy pomocy drugiego człowieka. Jak bardzo jesteśmy od siebie zależni. Dlatego wówczas, zwracając się do wiernych, mówiłem o potrzebie odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka - stwierdził hierarcha.
Podkreślił, że przestrzeganie norm sanitarnych, zachowywanie dystansu społecznego, dezynfekcja rąk itd. przestały być kwestią indywidualnych wyborów, a stały się imperatywem moralnym, apelującym do ludzkich sumień. - Dzisiaj ten apel z całą mocą ponawiam! W opisie ewangelicznym nie bez znaczenia jest ta liczba 72 uczniów. Nam pewnie niewiele mówi, ale dla pierwszych czytelników Ewangelii św. Łukasza skojarzenie było oczywiste. Oni doskonale znali księgi Starego Testamentu. A w jednej z nich napisano, że po wielkim potopie, jaki nawiedził ziemię, początek ludzkości dało 72 potomków Noego - tłumaczył abp Józef. Pan Jezus wyznaczył jeszcze innych 72 uczniów. Wcześniej powołał jedynie 12 apostołów. Teraz wybrał jeszcze innych i dał im to samo zadanie. Chciał pokazać, że oto ludzkość wkroczyła w nowy etap, to jej nowy początek. Uświadomił apostołom, że są posłani do wszystkich, że mają służyć każdemu bez wyjątku, bez dzielenia ludzi na lepszych czy gorszych. Bez wybierania sobie miejsc.
- Tamto wydarzenia uświadamia nam, jak ważne są dzisiaj, w czasie nasilającej się pandemii, współpraca, wzajemna pomoc i solidarność. Epidemia, z którą nadal się zmagamy, w wielu osobach uruchomiła pokłady dobra. Wierzący pytali, co Pan Bóg chce nam powiedzieć przez to wydarzenie. Padały rozmaite odpowiedzi, ale wszystkie oscylowały wokół przekonania, że potrzebne nam było to zatrzymanie się. W świecie, który pędził bez opamiętania, wielu zapomniało o tym, co się najbardziej w życiu liczy. Zaczęliśmy dostrzegać wartość prostych gestów i słów. Przekonaliśmy się, że rzeczywistość wirtualna nie zastąpi spotkania z drugim twarzą w twarz. A oglądanie Mszy św. w telewizji nie nakarmi naszej duszy - nauczał metropolita wrocławski.
I dodał, jakby inaczej się żyło, gdyby epidemia oczyściła nas z tego zła, jakim są egoizm, pogarda i pragnienie władzy bez oglądania się na wartości i zasady. Czytając Ewangelię, powinniśmy poczuć się wezwani do misji budowania takiego świata, którego miłość Boga i bliźniego będą fundamentem, podstawą wyznaczającą kierunek naszych działań.
- Chrystus powiedział do swoich uczniów także: "Posyłam was jak owce między wilki". To w pierwszym odbiorze może być przestroga przed prześladowaniami. Ciekawą wykładnię tych słów dał św. Grzegorz Wielki. Owca nie tylko powinna uważać na to, by nie dać się schwytać, ale by nie przyjąć stylu życia wilków i nie uznać go za swój własny. Żebyśmy czasem, idąc do tego świata, napotykając na zło oraz przeszkody, nie stawali się ludźmi złymi - mówił pasterz Kościoła wrocławskiego.
Zaznaczył, że obecnie przeżywamy czas przechodzenia przez ciemną dolinę. Żyjemy w pewnym lęku, spotykamy także tych, którzy nie liczą się z nami i naszymi obawami, którzy wszystko lekceważą. Pamiętajmy, że Bóg daje nam nadzieję i siłę, żebyśmy temu nie ulegli, żebyśmy czuli się odpowiedzialni i nie zrezygnowali z tego. - Dziękujmy Bogu za to, że w naszym mieście nie brakuje ludzi dobrych, szlachetnych, gotowych do poświęceń, wrażliwych na potrzeby innych, życzliwych i otwartych. Prośmy, by ich nigdy nie brakowało - podsumował abp Kupny.
Pieniądze złożone na tacę zostaną przekazane na zakup nawilżaczy z jonizatorem dla jednego z domów pomocy społecznej. Po modlitwie wręczone zostały statuetki SuperDiament i Laury Wrocławia. Otrzymały je osoby zasłużone w walce z koronawirusem we Wrocławiu, m.in. profesorowie Krzysztof Simon, Leszek Szenborn i Marcin Drąg, który pracuje obecnie nad lekiem przeciw koronawirusowi. Dodajmy, że to najważniejsze wyróżnienie Towarzystwa Miłośników Wrocławia.