Silne, zdrowe więzi rodzinne najlepiej chronią przed uzależnieniami - mówił ks. Wojciech Ignasiak w kościele pw. św. Bonifacego, podczas Seminarium Wyzwolenia organizowanego przez Centrum Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Wrocławskiej.
Podkreślał, że miłość ojca i miłość matki są nieodzowne dla właściwego rozwoju człowieka. W Bogu ma swoje źródło i ojcostwo i macierzyństwo.
Jest w Nim ideał silnej miłości ojca, dającej oparcie, prowadzącej do samodzielności, oraz miłości troskliwej, ciepłej – takiej „mamusinej”. Ludzie jako mężczyźni i kobiety zaproszeni są do tego, by realizować ojcostwo i macierzyństwo, wzajemnie się uzupełniając – nie, by ze sobą walczyć.
Zauważył, że jakkolwiek mówimy o instynkcie macierzyńskim, czymś jakby samoistnym u kobiety, w której ciele rozwija się dziecko (choć czasem i ten instynkt ulega zniszczeniu), to miłość ojca potrzebuje często czasu, by się wykształcić, potrzebuje wzorców.
– Nie jesteśmy jednak skazani na taką „sztafetę pokoleń”. Jeśli mój ojciec był nieczuły, to nie znaczy, że ja taki muszę być – mówił. – Podobnie jest z uzależnieniami. Bywa, że jeden syn alkoholika idzie w ślady ojca, drugi zostaje stuprocentowym abstynentem. Zdarza się, że w miejsce nieobecnego ojca dobrych męskich wzorców dostarcza na przykład dziadek.
Ks. W. Ignasiak podkreślał ważność pielęgnowania w rodzinach pięknych ideałów męskości i kobiecości. Bywa, że zafascynowanie przedstawicielami swojej własnej płci u chłopców ma źródło właśnie w deficycie miłości, obecności ojcowskiej. Jej głód może sprawić, że chłopak lgnie do mężczyzny, który mu zaimponował, a dziewczyna – córka, której brakło miłości ojca – wchodzi pochopnie w związki z dużo starszymi od siebie mężczyznami.
Wspomniał, że w górniczych rodzinach na Śląsku – gdy ojciec w ciągu tygodnia większość dnia spędzał w pracy – mądre żony w niedzielę wysyłały go na spacer z dziećmi, same zostając w domu. Chodziło o to, by mógł nawiązać bliski kontakt z potomstwem, znaleźć z nimi temat do rozmowy. Źle się dzieje, jeśli nadopiekuńcza mama odsuwa nieco męża od dzieci; źle jeśli on sam unika angażowania się w ich wychowanie, uznając że jego rolą jest tylko zarabianie na rodzinę.
– Miłość matki jest bardziej czuła, opiekuńcza; miłość ojca prowadzi do samodzielności – mówił ks. W. Ignasiak. – Synonimem macierzyńskości jest opiekuńczość, ojcostwa – afirmacja.
Dla dziecka kluczową sprawą jest, gdy ojciec powie: jestem z ciebie dumny synu, córko. Straszne, jeśli powie: „nic ci i tak w życiu nie wyjdzie”, „jesteś do kitu”. Taki człowiek zostaje „podcięty”, boryka się z doświadczeniem braku własnej wartości. Ważne, by rodzic zawsze afirmował dziecko, nawet jeśli musi potępić niektóre jego czyny.
Ks. Ignasiak mówił o pięknym ojcostwie, mocnym i serdecznym, Karola Wojtyły – który sam miał wspaniałego ojca (dbającego o to, by jego dzieci po śmierci matki doświadczyły macierzyńskiej miłości Maryi); o św. Augustynie – który nawrócił się zarówno dzięki modlitwom swej matki, jak i świadectwu wiary św. Ambrożego. Człowiek potrzebuje i męskiej i kobiecej miłości.
– Kiedyś ojcowie bywali bardziej apodyktyczni, tyranizowali domowników; dziś z kolei bywają bardziej nieobecni emocjonalnie, żyjący swoim hobby – swoją siłownią, rybami, swoją gazetką czy telewizorkiem – zauważył.
Zachęcał do zapatrzenia się w ojca z przypowieści o synu marnotrawnym (Łk 15) – ojca, który tęskni za dzieckiem, wygląda go, potrafi z radością otworzyć mu drzwi, wzruszyć się na jego widok; który wchodzi w głębokie relacje z dzieckiem, potrafi okazać mu czułość, przytulić – nie dbając o to, że marnotrawne dziecko, które pasło świnie, nie pachnie zbyt ładnie.
– Trzeba nam walczyć o normalną czułość. Źle, jeśli każde pogłaskanie po głowie będzie uznawane za wykorzystanie seksualne. Dziecko potrzebuje – czystej, pozbawionej podtekstów seksualnych – ojcowskiej i macierzyńskiej czułości – podkreślał prelegent.
– W miłości ojcowskiej i macierzyńskiej realizuje się męskość i kobiecość, także w kapłaństwie, życiu zakonnym czy samotnym – mówił, wspominając o duchowym wymiarze rodzicielstwa. Bez duchowego ojcostwa np. kapłaństwo staje się pełne zgorzknienia, niezadowolenia, a celibat traktowany jest jako ciężar.
Uczestnicy spotkania modlili się w Dzień Dziecka Utraconego w szczególny sposób za rodziców, którzy utracili swe dzieci np. na skutek poronienia. Ks. Ignasiak zachęcał, by towarzyszyć takim osobom, być przy nich obecnym – by mogli się przy nas po prostu wypłakać. – Oby nie było z nami tak – mówił - że nie chcemy zauważyć czyjegoś cierpienia.
Spotkania w ramach Seminarium Wyzwolenia organizowanego przez Centrum Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Wrocławskiej rozpoczynają się co czwartek (do 19 listopada) w kościele pw. św. Bonifacego we Wrocławiu po Mszach św. wieczornych, czyli ok. 19.15.