Przed rokiem modliło się tam około 10 tysięcy ludzi. Dzisiaj hulał wiatr i spadło kilka kropli deszczu. Ta pustka boli, ale może prowadzić do czegoś piękniejszego.
Poruszyło mnie dzisiaj zdjęcie znajomej, które wrzuciła do mediów społecznościowych z Trzebnicy. Pokazuje ono całkowicie pusty plac przed ołtarzem polowym przy sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej, po którym hulał tylko deszcz i wiatr. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że przed rokiem o tamtej porze ten sam plac ledwie mieścił radosnych, rozmodlonych pielgrzymów.
Dlatego czymś zupełnie naturalnym jest żal, że w tym roku Pielgrzymka Trzebnicka, jedna z największych tego typu w Polsce, nie doszła do skutku. Tysiące ludzi pozostały w domach z powodu pandemii koronawirusa. Jak spożytkowali ten czas? Czy nakarmili duszę czymś w zamian? Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że czymś równie naturalnym w życiu chrześcijanina może być siła wiary, która nadchodzi po pustce. Pustka, choć boli, choć z perspektywy natury ludzkiej odczuwalna jest jako dyskomfort, w doświadczeniu Kościoła przez wieki niejednokrotnie stawała się nawozem pogłębionej wiary. Nie zapominajmy, że przecież moc w słabości się doskonali, co pokazuje choćby tak wiele życiorysów świętych.
Przypomina mi się "noc ciemna" niesamowitego mistyka - św. Jana od Krzyża, który doświadczył bolesnego działania w swoim życiu duchowym i umiał przez tę duchową ciemność po pierwsze wytyczyć piękny (nie mówię że bezbolesny) szlak, a także ją wspaniale opisać.
Być może wielu przeżywa właśnie tę duchową ciemność, pustkę, żal, bunt z powodu rzeczywistości koronawirusowej, która w jakiś sposób niszczy życie religijne, a przez to duchowe. Ale zbliżamy się, albo już stoimy, na rozwidleniu dróg. Z trzebnickiego pustego i deszczowego placu można pójść w kierunku światła (może dalekiego, odległego, ledwie tlącego się albo nawet niewidocznego lecz zapowiadanego) lub pogrążyć się w ciemności marazmu, rezygnacji i żalu.
Ja wierzę, że pusty plac trzebnicki, z którego widokiem musieliśmy w tym roku się pogodzić, jeszcze przyniesie wiele dobrego. Ktoś powie, że jestem niepoprawnym optymistą. A ja jestem po prostu chrześcijaninem.