W najczarniejszym momencie prosiłam, by - jeśli nasza rodzina miałaby nie udźwignąć ewentualnej niepełnosprawności naszego kolejnego dziecka - to by zabrał je do siebie - wspomina Asia. Piotrek to czwarte dziecko jej i Mariusza. Zanim przyszedł na świat, rodzina wylała morze łez, a o uzdrowienie modliło się wiele osób. Dziś ma się całkiem nieźle.
W mojej ostatniej ciąży w 20. tygodniu dowiedziałam się o hipotrofii mojego dziecka. Przyczyna nieznana. Mogło być uszkodzenie płodu. Miałam mięśniaka a zatem nie zgodziłam się na inwazyjne badania prenatalne, testy, bo groziło to poronieniem. Każdy dzień ciąży był darem i cudem, nadzieją, że mój syn będzie żył. Mój lekarz, wierzący człowiek, bardzo wspierał nas w tej sytuacji - wspomina Joanna.
Opowiada, że w 30. tygodniu jej przepływy tętnicze były tak złe, że zagrażały życiu dziecka i pośrednio jej samej. - Po tygodniu leżenia na oddziale u mojego lekarza, przewieziono mnie do szpitala o najwyższym stopniu referencyjności. Tam nakrzyczano na mnie, że nie zrobiłam badań prenatalnych, bo byłoby "wiadomo co z tym zrobić, a tak to za późno". Nastraszono mnie kardiomegalią i tym, że właściwie to nie widać nieprawidłowości, ale kto tam może cokolwiek wiedzieć przy kilogramowym dziecku...
Przyznaje, że to był czas pełen łez, ale nigdy nie żałowała decyzji o braku badań prenatalnych. - Bałam się, a z drugiej strony modliłam się o to, że jeśli ma być chory, to tak byśmy mogli go leczyć, rehabilitować, byśmy nie musieli się z nim rozstawać. W najczarniejszym momencie prosiłam, by - jeśli nasza rodzina miałaby nie udźwignąć ewentualnej niepełnosprawności naszego kolejnego dziecka - to by zabrał je do siebie.
Zastrzega jednak od razu: - Proszę dobrze zrozumieć. Ani sekundy nie myślałam o aborcji, ale prosiłam Boga, by przemieniał naszą sytuację.
W intencji Piotra płynęły modlitwy, a Asia z mężem odmawiali "pompejankę". - Piotr urodził się zdrowy i silny, mimo niskiej wagi urodzeniowej (1440 g), 2 lutego - pod płaszczem Maryi. Dzielny wojownik! Zostały nam pewne pamiątki po wcześniactwie i hipotrofii, ale to nic. To zdrowy chłopak - zaznacza ze wzruszeniem.
Na koniec swojego świadectwa dodaje: - Więc kiedy mówisz: "łatwo mówić, bo nie wiesz", odpowiadam: "wiem". "Ale Twoja historia jest z happy ednem...". "A jaka gwarancja, że Twoja nie będzie?". "Ty jesteś silna..."."Raczej nie...". Ale życie mojego dziecka należy do Pana od poczęcia aż do naturalnej śmierci... Tyle.