Znany kaznodzieja o. Tomasz Nowak OP opowiadał wrocławskim studentom o specyfice trudnych i toksycznych relacji.
Dominikanin podczas spotkania z cyklu OPen w duszpasterstwie akademickim "Dominik" tłumaczył, że często nosimy w sobie przekonanie, że w relacjach powinno być łatwo, że wszystko powinno się ze sobą harmonijnie zgrywać. A jeśli tak nie jest, to szukamy na przykład złej woli drugiego człowieka.
- Przyświeca nam takie dążenie, żeby dojść do sytuacji pięknej, cudownej, miłej i przyjemnej. Jak popracuję bardziej nad sobą i się bardziej postaram, to nareszcie zrobi się idealnie. I tutaj pojawia się nieprawda. To oczywiście nie znaczy, że pragnienia okazują się nieprawdziwe. Nie rezygnujmy z ideałów, ale warto mieć w głowie pokorę co do prawdy o tym świecie - że on nie jest idealny. I jeżeli opieramy swoje życie tylko na ideałach, wtedy frustracji będziemy mieli pod dostatkiem - mówił o. Tomasz Nowak.
Jeżeli chcemy budować właściwie relacje i unikać tego co toksyczne, powinniśmy się nad sobą zastanawiać, przyglądać się sobie i swoim odruchom. Możemy wpadać na dobre pomysły, ale też niektóre zamysły, które nam się rodzą w głowie, nie muszą okazać się dobrymi odpowiedziami.
- Nie poznajemy dobrze drugiego człowieka, nie umiemy dobrze poznać siebie, a jeszcze dodatkowo nie potrafimy przewidywać przyszłości. Czy to, jaki ja jestem, nadaje się do tego, co przede mną? - analizował dominikanin.
Mówił także o wspomnianych przez Orygenesa oczach gołębicy. Jeżeli jestem niechcianym dzieckiem, bo mam toksycznych rodziców, to mimo bardzo ścisłego związku z nimi, potrzebuję usunąć to co toksyczne z naszego życia. I odruchowo zaczynam postępować tak, że daje odczuć rodzicom, iż oni nie są chciani i bardzo trudno mi ich kochać takimi, jacy są.
- Bardzo wielu z nas mogłoby o tym wiele powiedzieć. Często patrzymy na przykład na Boga Ojca przez pryzmat naszego ojca. Wzrastamy od maleńkości przy rodzicach i to wydaje się nieuniknione. Ale musimy pamiętać, że trochę to tak, jakbyśmy patrzyli przez dziurkę od klucza na cały świat. Warto się zatrzymać na tym temacie, bo jeżeli zaczniemy go porządkować i uzdrawiać tę relację, będzie miała ona ogromne znaczenie w kontekście naszej pobożności i duchowości - uczulał zakonnik.
I podkreślał, że ojcostwo Boga zawiera w sobie także macierzyństwo. Bo nie jest tak, że tylko mężczyzna został stworzony na obraz Boży albo tylko kobieta, lecz w ogóle człowiek zaistniał na podobieństwo Stwórcy.
- Perspektywa psychologiczna ma swoje ograniczenia, bo nie zawiera w swoim warsztacie metafizyki tak potrzebnej do zrozumienia człowieka całościowo. Z czegoś my wyrastamy i do czegoś dążymy. Nie jesteśmy tylko tym, czym jesteśmy dziś. Choć obecnie żyjemy w kulturze instant, coś się dzieje od razu i nie skupiam się teraz na tym, czy to dobre, czy złe. Pytasz dzieci, skąd się bierze mleko i one odpowiadają, że z kartonu, który trzeba kupić w sklepie. Jeżeli zacznę myśleć w ten sposób o sobie samym - że jestem taki, jakiego widzę siebie w lustrze - to niedobrze. Mogę przecież doświadczać np. jakiejś komplikacji we wnętrzu, czego nie widać - opowiadał o. T. Nowak.
Jeżeli ktoś uczciwie szuka, zadaje sobie konkretne pytania i nie zgadza się na tanie odpowiedzi, sięgnie w końcu w przestrzeń duchowości - metafizyki i zacznie drążyć kwestię: jak to jest wszystko wokół mnie ulepione.
- Św. Franciszek z Asyżu po nawróceniu modlił się powtarzając: „Kim jesteś Ty, Panie, a kim jestem ja?”. Bardzo lubię tę modlitwę. Musimy zdać sobie sprawę, że tempo rozwoju młodszych pokoleń okazuje się tak dynamiczne i tak szybkie, że różnica międzypokoleniowa teraz wydaje się dużo wyraźniejsza niż różnica międzypokoleniowa pomiędzy naszymi pradziadkami i dziadkami. To jest związane także z rozwojem techniki. Szybkość zmian kulturowych wyrasta czasem do momentu, że okazują się nieuchwytne. Jednocześnie u ludzi wciąż są bardzo duże potrzeby emocjonalne - stwierdził dominikanin.
Jeżeli chcemy patrzeć i zajmować się tylko tym, co tu i teraz, a nie mamy cierpliwości sięgać do korzeni, żeby siebie poznać i lepiej zrozumieć naszych rodziców, to rzeczywiście możemy się rozminąć i żyć obok siebie zamiast ze sobą. Wszyscy pragniemy budowania dobrych relacji, tylko coraz mniej umiemy to robić, a zatem trzeba się tego uczyć.
- To, co kiedyś przychodziło bardziej naturalnie - bo spędzaliśmy ze sobą więcej czasu - teraz musimy nadrabiać intelektualnie, wprowadzając konkretnie w nasze życie rodzinne za pomocą najlepszego rozwiązania. I ważny jest wtedy zdrowy rozsądek - by mieć kontakt ze sobą i rozmawiać z tymi, którzy są dla mnie bliscy i ważni - podsumował o. Tomasz Nowak.