Jubileusz obchodzony był skromniej niż pierwotnie planowano. Pandemia nie przeszkodziła jednak dziękczynieniu za kościół, który został konsekrowany 30 listopada 1930 roku.
We wstępie do Mszy św. ks. Piotr Jakubuś, proboszcz i jednocześnie wychowanek parafii, przypomniał krótko dzieje świątyni: - Pozwolenie na budowę władze państwowe wydały w 1929 roku. Budowę rozpoczęto 1 kwietnia 1930 - mówił. Zaznaczył, że trwała ona zaledwie 8 miesięcy, a konsekracji dokonał kard. Adolf Bertram, metropolita wrocławski. - Świadczy to o wielkiej determinacji budowniczych i fundatorów. Chcemy więc dzisiaj podziękować Panu Bogu za Jego opatrzność nad tym świętym miejscem, mimo rozmaitych etapów historii, a także za wiarę tych, którzy wznosili tę świątynię i o jej piękno dbali i dbają do dziś.
Słowo do uczestników jubileuszu skierował abp Józef Kupny. Metropolita wrocławski napisał, że często mówimy o tym, że w kościele możemy spotkać Boga, a czasem dodajemy, że w każdej Mszy św. możemy zobaczyć Jezusa. "To wszystko jest ważne, ale najważniejsze jest dziś to, byście pozwolili na to, aby to Jezus na was spojrzał. Dlatego 90 lat temu wybudowano ten kościół, by Jezus przypomniał nam, kim jesteśmy, zwłaszcza wtedy, kiedy zapominamy o naszej godności dzieci Bożych. Ta świątynia ma nam przypominać, że najważniejsze nie jest to, jak widzą nas inni ani nawet to, jak sami patrzymy na siebie, ale to, jak patrzy na nas Bóg. Przychodźcie tutaj, by spojrzeć na siebie oczami Chrystusa".
W homilii ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny archidiecezji wrocławskiej, kolejny kapłan pochodzący z parafii pw. Świętej Rodziny, przypomniał, że Adwent nie jest oczekiwaniem na Boże Narodzenie, ale na powtórne przyjście Chrystusa. - To chrześcijańskie oczekiwanie sprawia, że nasze życie codzienne jest przeżywane z wiarą. Wiemy, że przyjdzie Ktoś, kto patrzy na nasze życie - zaznaczył i dodał, że cały czas gromadzimy kapitał duchowy na spotkanie z Panem.
Następnie tłumaczył, że potrzebujemy znaków, przypomnienia, które będzie budziło naszą świadomość o tym, że jesteśmy pielgrzymami na tej ziemi. - Taką świadomość będzie budził w nas budynek kościoła - mówił.
Mszy św. przewodniczył ks. Adam Łuźniak. Karol Białkowski /Foto GośćZauważył, że budowa świątyni pw. Świętej Rodziny nie przypadła na łatwe czasy. Wówczas rodził się narodowy socjalizm, w którym narastały siły bezbożne. - W tym czasie katolicy wykazali się ogromną wiarą. Paradoks, że nie korzystali z tego kościoła długo. Po 15 latach musieli opuścić te ziemie - dodał. Wojna jednak nie zniszczyła kościoła. - Wspólnota mogła się więc modlić tutaj tuż po wojnie. Byli to inni katolicy, ale mający tę samą wiarę. Jesteśmy potomkami w wierze tych, którzy budowali ten kościół. On przyciąga nasz wzrok, by przypominać nam Bożą perspektywę - nauczał.
Ks. Łuźniak przekonywał, że kościół sam w sobie, jako mury, nie ma sensu, jeśli nie ma wspólnoty, która z niego korzysta. - Kościół jako wspólnota jest ważniejszy. Ale mury dają przestrzeń do przeżywania wspólnoty, bliskości do pielgrzymowania razem.
Podkreślił, że mijające miesiące wymusiły dystans między nami, ale też uświadomiły, jak bardzo potrzebujemy drugiego człowieka fizycznie. - Zostaliśmy tego pozbawieni. Miejmy nadzieję, że tymczasowo. Ten kościół uświadamia nam, że potrzebujemy siebie nawzajem jako wspólnoty. Kościół jest miejscem spotkania ludzi wierzących w Chrystusa. Drugi człowiek, niezależnie, jak wierzący w Chrystusa, jest darem we wspólnocie. Chrystus chce, byśmy się zbawiali razem. To nam uświadamia czas pandemii. Zaczynamy doceniać obecność drugiego - dodał. Podkreślił też, że obecność na Mszy św. jest aktem miłości, miłosierdzia dla drugiego człowieka. Idziemy osobno w pielgrzymce, ale Bóg udziela nam łaski jako wspólnocie.
- Niech materialna struktura kościoła pobudza nas do traktowania drugiego człowieka z szacunkiem, a z drugiej strony, żebyśmy doceniali liturgię - spuentował.
Posłuchaj całej homilii: