Jest czas radosnego świętowania wśród tysięcy ludzi idących w królewskich orszakach, ze strojnymi monarchami, wielbłądami, aniołami. Jest czas, gdy szukasz Dzieciątka w milczeniu, na kartach Biblii, w Eucharystii, w rodzinnym kolędowaniu.
„Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem...” (Koh 3,1).
Jest czas wielkich inscenizacji, koncertów, dekoracji i barwnych „okołobetlejemskich” pomysłów – ze sceną na wrocławskim rynku, Herodem pod Halą Targową, z anielsko-diabelskimi potyczkami. I jest czas, gdy może na chwilę zatrzymasz się przed szopką w swoim kościele, przez kilka minut pokolędujesz. Gdy doświadczysz smaku ciszy w drodze do Jezusa, spotkania z Nim przed Najświętszym Sakramentem.
„Jest (...) czas burzenia i czas budowania (...), czas milczenia i czas mówienia...”. Czas działania z rozmachem, pośród „Bożych eventów”, które zmieniają w Betlejem nasze miasta, ulice; i czas, gdy trzeba z nich zrezygnować. Trzech Mędrców spotka w tym roku ten, kto chce. Gwiazdę dostrzeże ten, kto jej szuka i z tęsknotą wypatruje.
Czy to znaczy, że 6 stycznia mamy świętować tylko indywidualnie? Nie. Podstawą – tam, gdzie to możliwe – jest udział w Mszy św., ale i do innych konkretnych działań zapraszają na przykład organizatorzy wrocławskiego Orszaku Trzech Króli; możemy również podjąć różne inicjatywy w przestrzeni wirtualnej i niewielkie działania „w realu”. Zobacz TUTAJ.
A jednak tym razem do Jezusa, do stajenki idziemy nieco inną drogą. Może po to, by bardziej za Nim zatęsknić?