Powołanie na Politechnice Wrocławskiej Zespołu ds. Polityki Równościowej sprowokowało mnie do spojrzenia na Ewangelię z nieco innej strony.
Wrocławska uczelnia techniczna poinformowała dzisiaj, że stworzyła 17-osobowy Zespół ds. Polityki Równościowej. Główne jego zadania to
Wypracowanie założeń i zlecenie przeprowadzenia badań diagnozujących problem nierówności na PWr oraz opracowanie i udział przy wdrażaniu polityki równościowej.
Nie chcę się wgłębiać w konkrety tego projektu ani oceniać jego zasadności czy potrzeby. Zapoznałem się z całą informacją dotyczącą tej inicjatywy i od razu wpadła mi do głowy myśl, że na czele takiego zespołu mógłby stać bez problemu Jezus. Ktoś pomyśli, że to infantylne lub niedorzeczne. Inny powie, że sobie robię żarty. A jeszcze innego to zbulwersuje, bo przecież mieszam religię ze świecką przestrzenią uczelni wyższej.
Ale postanowiłem na najbardziej charakterystyczne momenty Ewangelii spojrzeć z bardzo popularnej ostatnio na świecie perspektywy - wszelkiej dyskryminacji i nierówności. Nie trzeba daleko szukać, żeby zobaczyć w Chrystusie pioniera równości i pewnego egalitaryzmu, o które teraz toczą się często głośne medialne walki.
Przede wszystkim chrześcijaństwo mówi o bezwzględnej równości wszystkich wobec Boga. Nie ma z góry lepszych i gorszych. Święty Paweł ujął to krótko:
Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.
Jezus umarł za każdego człowieka, bez wyjątku. Daje szansę każdemu, bez wyjątku. Nikogo nie faworyzuje, nikogo nie dyskryminuje. I co ważne - do niczego nie zmusza. Mówi: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie...". A więc - jeśli chcesz, możesz iść. Tylko jeśli chcesz. Nic na siłę.
Gdy faryzeusze przyprowadzili do Niego cudzołożnicę, Jezus nie bez powodu wypisał na piasku ich grzechy. Pokazał im właśnie, że są tacy jak ona - grzeszni. Że są równi jej, posiadając tę samą grzeszną naturę, więc nie mają prawa jej oceniać. I co dalej zrobił? "Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz". To dość jaskrawy przykład - z jednej strony kobieta lekkich obyczajów, z drugiej - ci wielcy po ludzku uczeni w Piśmie.
W innym momencie Jezus mówi:
Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. [...] Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.
Czyli innymi słowy - nie rób drugiemu co tobie niemiłe.
Tak naprawdę Jezus w całej swojej nauce idzie dalej w temacie tzw. polityki równościowej. Nie tylko jest przeciwny jakiejkolwiek dyskryminacji, ale jeszcze namawia, by dobrze czynić także tym, którzy nas dyskryminują, czyli odpowiadać dobrem na zło.
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie.
To jest coś więcej, niż tylko dbanie o to, by wszyscy mieli czegoś po równo. Chodzi o dawanie komuś więcej niż na to zasługuję. Wkraczamy na inny poziom. Realizuje go wyraźnie święty Paweł Apostoł, u którego czytamy:
Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla Żydów stałem się jak Żyd, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co są pod Prawem, byłem jak ten, który jest pod Prawem - choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem - by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. Dla nie podlegających Prawu byłem jak nie podlegający Prawu - nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu - by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych.
I jeszcze jedna sytuacja biblijna (jest ich zdecydowanie więcej, ale te do mnie przemawiają w tym temacie), która przeciwstawia się wszelkiemu faworyzowaniu, a także dyskryminacji. Kiedy matka apostołów Jakuba i Jana poprosiła Jezusa, żeby jej synowie zasiedli w niebie po Jego prawej i lewej stronie, On jej odpowiedział:
«Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował».
Co ciekawe, gdy pozostali apostołowie usłyszeli tę wymianę zdań, zdenerwowali się na Jakuba i Jana. Wtedy Jezus wypowiada słowa, które stają się kwintesencją w temacie walki z wszelką nierównością i dyskryminacją na świecie:
Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
Czy istnieje jakaś bardziej przeciwstawna postawa do dyskryminacji? Gdyby ludzie ją stosowali, nie musiałby powstawać żaden zespół ds. polityki równościowej. Ale dzisiaj Jezusa zamyka się w kościółku. Kto chce, niech sobie tam do Niego chodzi. Byleby On nie wyszedł gdzieś dalej: na uczelnie, do szkół, naszych miejsc pracy, mediów czy na ulice.