Oława oraz cała metropolia wrocławska pożegnała ks. Stanisława Bijaka, wieloletniego proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego, który pracował wcześniej w Bolesławcu, Zgorzelcu, Wrocławiu i Głębowicach.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się 5 stycznia o godzinie 12 w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie. W kościele, który razem ze wspólnotą parafialną ks. Stanisław Bijak wybudował. Mszy Świętej przewodniczył abp Józef Kupny. Złożył on wyrazy współczucia rodzinie i bliskim, wszystkim, których ta śmierć napełniła bólem i smutkiem, także parafianom, którzy, jak podkreślił, tak bardzo byli zżyci ze swoim kochanym proboszczem.
- Dziękuję wszystkim, którzy dali piękne świadectwo o świętej pamięci księdzu prałacie. Dziękuję kapłanom, którzy zgromadzili się, by pożegnać współbrata. Rzeczywiście, kto mógł się spodziewać takiego obrotu sprawy. Jeszcze w ubiegłym roku ks. Stanisław cieszył się wspaniałym zdrowiem. Wspólnie odprawiliśmy Mszę Świętą w katedrze z okazji jego jubileuszu 50-lecia kapłaństwa. Spotkaliśmy się przy stole, wypowiedział wiele dobrych i ciepłych słów dla wszystkich. Ta myśl, że Pan Bóg wezwie go do siebie, była bardzo odległa. Księże Stanisławie, dziękuję ci w imieniu Kościoła wrocławskiego za twoją posługę kapłańską, za twój przykład, którym promieniowałeś, za otwartość i ciepło, które od ciebie biło. Zapewniamy o pamięci modlitewnej - mówił podczas Mszy świętej pogrzebowej metropolita wrocławski.
W homilii ks. Robert Szwabowicz oznajmił, że każdy, kto znał zmarłego ks. Stanisława, mógłby powiedzieć o nim coś innego.
- Ale chyba każdy z nas powiedziałby jedno: to był nasz ksiądz. I to jedno słowo: „nasz” - oznacza tu więcej niż wiele innych słów - stwierdził kaznodzieja.
Jak podkreślił, od dzieciństwa podpatrywał ks. Stanisława Bijaka - jego człowieczeństwo i kapłaństwo.
- Zawsze ten drugi człowiek był dla niego ważniejszy niż on sam. Kiedy pytano go, jak się czuje, obracał to w krótki żart i bardziej pytał o ciebie - o tego, który z nim rozmawiał. Dla wielu mieszkańców Oławy to budowniczy kościoła, ale dla wierzących to za mało. Ks. Stanisław budował rodzinę parafialną, która razem z nim i pod jego przewodnictwem wzniosła świątynię - opowiadał ks. Szwabowicz.
Jak dodał, rodzinę parafialną ks. Bijak w Oławie stworzył bardzo szybko, bo był przychylny drugiemu człowiekowi. I temu życzliwemu, i temu, który nieraz objawiał negatywne nastawienie. Dla każdego miał otwarte serce. W sercu każdego pozostawiał dobry i ciepły znak.
- Miałem okazję pracować w dekanacie wołowskim, w którym ks. Stanisław Bijak był proboszczem w Głębowicach. Kiedy po wielu latach przyjechałem do Głębowic odprawić Mszę Świętą, ówczesny proboszcz powiedział do parafian: „Jest coś, co was łączy z tym księdzem - on jest od ks. Bijaka”. Nastąpiło poruszenie w całym kościele i uśmiech u wszystkich. Po Eucharystii wielu podchodziło do mnie i mówiło: to był nasz proboszcz. Byłeś po prostu ludzkim księdzem - konstatował ks. Szwabowicz.
Dziękował rodzicom i rodzeństwu za ks. Stanisława, za to, co wyniósł z domu rodzinnego, czyli miłość do drugiego człowieka, którą pielęgnował przez całe swoje kapłaństwo.
- Ceniliśmy go sobie jako dzieci i lubiliśmy, kiedy to on wychodził z mikrofonem i poprzez homilię pomagał nam dobrze przeżywać Mszę świętą. Docenialiśmy, kiedy byliśmy już młodzieżą, że nie pomijał nas kosztem dorosłych, ale podchodził również i do nas. A byliśmy wtedy tymi, którzy szukali wzorca. Widzieliśmy, że nie tylko mówi o dobroci, ale nią żyje - mówił ks. Szwabowicz.
Podkreślił miłość do Kościoła i kapłaństwa u ks. Bijaka wyrażoną szczególną radością i wsparciem wobec nowych powołań.
- Jest nas dużo kapłanów pochodzących z tej parafii, których ks. Stanisław stał się wychowawcą na drodze do kapłaństwa. On bardzo cieszył się każdym nowym powołaniem i dbał o to, by to nowe powołanie dobrze się czuło w Kościele, by odnalazło swoje miejsce - opisywał kaznodzieja
Przyjeżdżając do parafii, klerycy mieli zawsze do proboszcza dostęp. - Tutaj nie pytało się, na ile Mszy muszę przyjść w niedzielę jako kleryk. Tu się chętnie przychodziło, żeby poprzebywać z tobą i posłuchać twoich opowiadań, żeby podpatrzeć, jakim powinien być człowiek i kapłan - stwierdził ks. Robert.
Kto chciał, to wiele się od ks. Stanisława nauczył. Pokazywał zawsze, jak podejść do drugiego człowieka. - Nigdy nie robiłeś nam wielkich wywodów, ale szybko potrafiłeś odkryć nasz stan ducha i jednym trafnym zdaniem wlewałeś entuzjazm - wspominał wychowanek ks. Bijaka.
Kilkukrotnie spotkał go w katedrze wrocławskiej klęczącego i zamyślonego w ostatnich ławkach.
- Zawsze gdy popatrzyłem na niego, wydawało mi się, że spoglądał na mnie, więc podchodziłem się przywitać. Dopiero kiedy byłem blisko, dostrzegałem, że jest zatopiony w modlitwie. Musiałem go dotknąć, by mnie zauważył. Takiego pragnę cię zapamiętać, księże proboszczu - oświadczył ks. R. Szwabowicz.
I na koniec podsumował:
- Nie wyjdziemy Panie Jezu z zarzutem wobec Ciebie: „Panie, gdybyś tu był”. My wyjdziemy z tej świątyni z pewnością, że tu jesteś. Przyszedłeś dać nagrodę swojemu kapłanowi, czyli życie wieczne, którego zadatek dawał nam w sakramentach świętych. Prosimy Cię Jezu, byś pozwolił mu tam, obok siebie, robić to, co robił tu na ziemi - prowadzić nas, swoich parafian skutecznie do Ciebie.