W święto Chrztu Pańskiego siostry Maryi Niepokalanej dziękowały za narodziny i chrzest swojego założyciela. Modliły się w kościele Najświętszego Imienia Jezus, gdzie był proboszczem i gdzie zgromadzenie ma swoje początki.
Siostry uczestniczyły wraz z parafianami w Mszy św., której przewodniczył proboszcz ks. Arkadiusz Krziżok.
Siostra Elżbieta Cińcio SMI przedstawiała w prelekcji sylwetkę założyciela, przypominając, że w najbliższych dniach przypadają rocznice narodzin (11 stycznia 1824 r.) i chrztu świętego (13 stycznia) sługi Bożego.
S. Elżbieta Cińcio SMI przedstawiła dzieło sługi Bożego ks. Jana Schneidera. Agata Combik /Foto Gość- W tym kościele pw. Najświętszego Imienia Jezus ks. Schneider przez 22 lata przez własną modlitwę, głoszenie słowa Bożego, sprawowanie Eucharystii, sakramentów świętych prowadził do zbawienia powierzonych sobie parafian - mówiła, tłumacząc, że oprócz posługi proboszcza na prośbę kościelnych przełożonych podjął się zadania, któremu nie potrafiły sprostać nawet wrocławska policja i inne urzędy państwowe. Komendant policji zwrócił się z tą sprawą do wrocławskiego biskupa. Chodziło o trudną sytuację dziewcząt i młodych kobiet przybywających do Wrocławia w poszukiwaniu pracy. Wiele z nich wpadało w ręce nieuczciwych ludzi, stręczycieli.
- Ksiądz Schneider potrafił zachęcić liczną grupę swoich parafian do założenia fundacji dla ratowania zagrożonych niewolą kobiet - wspominała siostra. - Wszyscy członkowie fundacji pod kierunkiem założyciela zebrali się w tym właśnie kościele w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP 1854 r., aby w czasie Mszy św. sprawowanej przez proboszcza zawierzyć siebie i całe dzieło Matce Bożej.
Siostry pełnią posługę w 5 krajach. Agata Combik /Foto Gość- Fundacja zorganizowała patrole społeczne kobiet, które na dworcach kolejowych zgarniały nowo przybywające dziewczęta sprzed nosa stręczycieli. Organizacja opodatkowała się, aby zbudować szkołę z internatem dla tych dziewcząt na Ostrowie Tumskim. Dawała profesjonalne przygotowanie do zawodu kucharki, krawcowej, opiekunki osób starszych, niańki i innych zawodów dziewczęcych. Poszukiwała uczciwych pracodawców i do nich kierowała swoje podopieczne. Utrzymywała kontakty z absolwentkami i w razie utraty pracy czy mieszkania przyjmowała czasowo do swojej siedziby. Zatrudniała wychowawczynie i nauczycielki, które kształciły i wychowywały dziewczęta.
Ksiądz Schneider chciał zadbać także o ofiarowanie dziewczętom rodzinnej, ciepłej atmosfery. Zwracał się do różnych zgromadzeń zakonnych, aby przyjęły to dzieło pod swoją opiekę, ale każde z nich miało już swoje własne obowiązki. Ostatecznie 4 nauczycielki z fundacji postanowiły poświęcić swoje życie służbie dziewczętom. Tak zrodziło się Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej.
Tablica pamiątkowa ku czci sługi Bożego. Agata Combik /Foto GośćIdea wszechstronnego wspierania kobiet przez siostry wkrótce została zaszczepiona w Raciborzu, Berlinie i kolejnych 130 miejscach. Dziś zgromadzenie posługuje w Polsce, Niemczech, Włoszech, Tanzanii i na Filipinach. Siostry są obecne także na terenie parafii Najświętszego Imienia Jezus.
Proces beatyfikacyjny ich założyciela toczy się obecnie już na szczeblu rzymskim. Jego doczesne szczątki spoczywają w kościele pw. NMP na Piasku, gdzie był wikariuszem.
Msza św. w święto Chrztu Pańskiego. Agata Combik /Foto GośćSiostra Elżbieta dodała, że monogram IHS z trzema gwoździami pod nim - widoczny we wnętrzu, a także na zewnątrz kościoła Najświętszego Imienia Jezus - znajduje się również na obrączce zakonnej sióstr. - Każda z nas otrzymuje taką obrączkę w dniu złożenia ślubów wieczystych. Na co dzień przypomina nam, że jesteśmy poślubione Jezusowi Chrystusowi oraz to, że nasza rodzina zakonna duchowo narodziła się w tym kościele, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia 1854 roku. Tu wszystko się zaczęło.
Ksiądz Mariusz Wyrostkiewicz mówił w homilii o chrzcie św. i zobowiązaniach, jakie niesie. - Gdy katedry przestały być wyższe od domów, gdy drapacze chmur przysłoniły świątynie, znakiem rozpoznawczym naszego chrześcijaństwa musi być Zbawiciel żyjący w nas - zaznaczył.
Parafianie mogli poznać dawnego proboszcza swojej wspólnoty. Agata Combik /Foto Gość