O chorobie, która spada jak grom z jasnego nieba, i wierze, która wtedy także może przyjść w ten sam sposób, mówi bp Jacek Kiciński CMF.
Maciej Rajfur: Walka z niedawnym zakażeniem koronawirusem była trudna i osłabiająca. Jak Ojciec Biskup postrzega ten czas?
Bp Jacek Kiciński: Przede wszystkim chciałbym zacząć od podziękowań za modlitwę, szczególnie abp. Józefowi Kupnemu, naszemu metropolicie, innym biskupom, kapłanom, siostrom zakonnym, klerykom i wiernym naszej archidiecezji. W tym okresie doświadczyłem wielkiej siły wsparcia Kościoła. Teraz składam Bogu dziękczynienie, że w przebiegu choroby nie byłem sam. Dzięki modlitwie ludzi i pracy lekarzy udało mi się pokonać koronawirusa. A momentami czułem się niczym biblijny paralityk niesiony na łożu do Jezusa przez czterech mężczyzn.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się