Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na II niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Nam, chrześcijanom, nikt nie zabronił nawiązywać relacji z osobami, którzy nie są uczniami Chrystusa. Przyjaźnie między wyznawcami różnych religii oraz między osobami różniącymi się w poglądach mogą być piękne i twórcze. Mogą prowadzić do dobrych owoców, które będą zbierać jeszcze inni ludzie. Zarzucano Jezusowi, że jada z grzesznikami. Mało tego – spotykał się z ludźmi spoza swojego narodu, doceniając przy tym ich wiarę. Ewangeliści zauważają, że przekraczał wiele innych granic, spotykając się przez to z zarzutami ze strony faryzeuszów i uczonych w Piśmie. W Prawie żydowskim usiąść z grzesznikiem do stołu, biesiadować z nim, to stać się nieczystym. Ale cóż może uczynić nieczystym Najczystszego? Cóż może odebrać świętość temu, który jest Najświętszy?
Zapraszamy na transmisję niedzielnej Mszy św. z katedry wrocławskiej o 10.00.
Idziemy przez życie, tworząc najróżniejsze przyjaźnie i znajomości. Są zapewne takie relacje w naszym życiu, bez których nie potrafilibyśmy żyć. Może uwielbiamy za nie Boga. Jesteśmy za nie wdzięczni na modlitwie. Okazujemy wdzięczność naszym przyjaciołom i znajomym przez różne gesty życzliwości. Zdajemy sobie z tego sprawę, że jesteśmy sobie potrzebni. Co jednak, kiedy nasze życie tworzą relacje, które oddalają od Boga i ogólnie od wszystkiego co dobre?
Do tych refleksji zaprowadził mnie fragment Ewangelii, który czytany jest w czasie liturgii dzisiejszej niedzieli. Nie przeczytamy w nim nic o złych relacjach, które należałoby przerwać dla świętego spokoju. Wydobędziemy z niego jednak przesłanie o tym, że w relacjach między osobowych należy wszystko podporządkować Jezusowi Chrystusowi. Chodzi o to, żeby podporządkować wszystko temu, który daje prawdziwe szczęście, sens życia i przede wszystkim wieczne życie z Bogiem. Jan Chrzciciel oprócz tego, że głosił nawrócenie i udzielał chrztu, miał również swoich uczniów. W tamtym czasie uczniowie i mistrz spędzali ze sobą niemalże każdą chwilę dnia. Wspólnie pracowali, wspólnie spożywali posiłki, wspólnie odpoczywali, wspólnie wędrowali. Stała obecność mistrza i uczniów tworzyła relacje, które w naturalny sposób stawały się przyjaźniami.
Ewangelista Jan opisuje, że uczniowie idący wraz z Janem spotkali Jezusa. Jan Chrzciciel przedstawił Go uczniom bardzo krótko i konkretnie: „Oto Baranek Boży” (J 1,36). Jan Chrzciciel dał zatem do zrozumienia swoim uczniom, że to jest właśnie Ten, komu warto zaufać, od którego trzeba się uczyć, który może stać doskonałym mistrzem, który może dać coś, czego nie może dać ani Jan Chrzciciel, ani inny nauczyciel. Jezus Chrystus w syntetycznej prezentacji Jana Chrzciciela jest tym, na którego czekali, i którego szukali. Dwóch uczniów Jana Chrzciciela – Szymon i Andrzej – poszło od razu za Jezusem. Jan Chrzciciel pokornie oddał Jezusowi dwóch swoich uczniów. Można powiedzieć, że Jan Chrzciciel oddał Jezusowi dwóch swoich przyjaciół. Uczniowie z kolei zrezygnowali z przyjaźni z Janem na rzecz tego, za którym postanowili pójść.
Oddać swoje życie Jezusowi, stać się Jego uczniem i słuchać Jezusa wymaga przeorganizowania swojego życia. Człowiek, który się nawraca szybko zauważa, że musi dokonać bilansu w swoim życiu. Musi zdecydować, co jest ważne, a co nie. Musi zweryfikować, co przynosi korzyść, a co pogrąża i prowokuje do złego. Niektórzy od czasu do czasu robią porządek w domu, zauważając że są przedmioty przerzucane z kąta w kąt, tylko dlatego, że ktoś kiedyś wypowiedział magiczną formułkę: „Bo przecież kiedyś to się przyda”. Mija rok, mija dekada, a może kilka, a przedmioty przydały się tylko po to, żeby się o nie potykać i upadać na ziemię. Tak jak porządkujemy swój dom, tak nawracający się człowiek wnika w relacje, które buduje.
Nawracać się i słuchać Jezusa jako swojego Mistrza, to umieć poświęcić Jemu nawet swoje relacje z ludźmi. Skoro Szymon i Andrzej poświęcili dla Jezusa przyjaźń z Janem Chrzcicielem, to tym bardziej powinniśmy w pójściu za Jezusem rezygnować z tych relacji, które niszczą moją przyjaźń z Jezusem, które naznaczone są grzechem, które są powodem grzesznych wyborów. Jeżeli, pomimo wysiłków, nie potrafię doprowadzić tej osoby do Jezusa, a ta osoba ciągnie mnie w dół, to jako chrześcijanin, kogo powinienem wybrać? A może właśnie przez mój wybór Mistrza i poświęcenie tej relacji dla Jezusa stanę się autentycznym świadkiem motywującym do poznania Jezusa?