- Najmilsi… Najdrożsi… - piszą apostołowie w swoich listach. Czy przyjąłeś fakt, że jesteś ukochanym dzieckiem Ojca? Czy przyjmujesz Ducha Świętego? Czy pytasz o pomysł Boga na twoje życie? - pytał dominikanin podczas rekolekcji w parafii pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu-Strachocinie.
Tak, dla Boga jesteś najmilszy, najdroższy. Patrzy na ciebie jak na ukochane dziecko, na syna, na córkę. To nie jest kwestia wiedzy czy nawet doświadczenia, ale przyjęcia – mówił o. Tomasz. – Jesteśmy ukochanymi dziećmi, bo jesteśmy Jezusowi, bo przyjmujemy Ducha Świętego. Jesteśmy braćmi i siostrami.
Kiedy mały chłopiec towarzyszy swojemu tacie przy naprawie wielkiego traktora, to – choć być może bardziej przeszkadza, niż pomaga, kręcąc się przy maszynie – zapytany, co robi, z dumą odpowie: „Naprawiamy traktor”. A tato nie zaprzeczy. Cieszy się z obecności dziecka, wprowadza je w przestrzeń swojej pracy. „Naprawiamy świat!” – mogę powiedzieć, próbując towarzyszyć Bogu w ewangelizacji.
On jest naszym Ojcem niezależnie od tego, jak wygląda nasze życie. Czyimś ojcem po prostu się jest, niezależnie od okoliczności. Jednak – zauważył zakonnik – rodzice pochylają się najpierw nad tym, co dziecku doskwiera, nad skaleczeniem, nad problemem. On chce przemieniać nasze życie.
O. Tomasz mówił o postawie, która otwiera nas na Boże działanie: postawie „Kyrie eleison…”. Tymi słowami zwracali się biedacy do władcy, który wracał do domu po odniesionym w bitwie zwycięstwie z bogatymi łupami. On jest tym, który ma skarby, oni nie mają. Wyciągają do niego ręce, prosząc o dar.
– Mamy problem nie z ateizmem, ale z religijnością pogańską, naturalną. Gdy nie przyjmiemy rzeczywistości objawionej, że jesteśmy dziećmi Ojca, nic nie rozumiemy. Potrzebujemy cały czas być dotykani łaską, dotykani Duchem Świętym, byśmy umieli wejść w tą perspektywę – zauważył.
Zagadujemy Pana Boga, praktykując pogańskie wielomówstwo. Tłumaczymy Mu, co, naszym zdaniem, powinien zrobić – jak syn marnotrawny, który miał swój pomysł, jak ojciec mógłby go przyjąć (jako najemnika). – Gdyby wierzył w miłosierdzie Ojca, przyszedłby i powiedział „Kyrie eleison”. I koniec – stwierdził o. Tomasz. Maryja nie zagadywała Jezusa. „Nie mają wina” – stwierdziła krótko, resztę zostawiając Jezusowi. – Ona, która zna Jezusa, wie, że wystarczy jedno zdanie i będzie „załatwiony temat”…
Mamy modlić się „w Duchu Świętym”. To Duch przyczynia się za nami w niewysłowionych błaganiach, On pozwala mówić „Ojcze nasz”, „Abba”.
O. Tomasz zauważył, że wiele się mówi w różnych wspólnotach o kerygmacie, o głoszeniu Ewangelii. Jednak samo głoszenie, samo wypowiadanie określonych słów nic nie znaczy. Trzeba „dać komuś życie”, a nie tylko mówić. Człowiek musi doświadczyć mocy Ducha Świętego.
Dominikanin opowiedział słuchaczom m.in. o wspólnocie OlaBoga – założonej po tym, jak pewna Ola doświadczyła spotkania z Bogiem i „zaraziła Nim” swoje koleżanki. Najpierw samym… wyrazem swoich oczu. Poczuły, że przeżyła coś niesamowitego. Zachłannie rzuciły się na Mszę św., adorację, Różaniec... Potrafiły godzinami modlić się i rozmawiać o Bogu.
– Bóg może z kamieni wzbudzić apostołów i oni płoną… A my, przyzwyczajeni do świętości, z ziewaniem słuchamy Ewangelii… – stwierdził rekolekcjonista.
„Ziarnem jest Słowo Boże, a siewcą jest Chrystus”, ale także ziarnem są „synowie Królestwa” (Mt 13). – Jezus chce siać mnie. Czy jestem dobrym ziarnem do posiania? Czy pozwalam się Bogu siać? Jeśli będę tylko gadał, a sam nie dam swojego życia, to będą puste słowa… Jonasz „stał się znakiem” dla mieszkańców Niniwy. Nie to, co głosił, ale on sam – nawrócony człowiek – cały stał się znakiem…
Po Zesłaniu Ducha ludzie nawracali się widząc nie ogień czy wiatr, ale widząc apostołów głoszących z mocą; widząc ludzi, którzy przyjęli Ducha Świętego i który wszystko zmienił. Gdy Duch przychodzi, wszystko się zmienia, nie możesz już żyć tak, jak wcześniej.
Czy pozwalam Panu Bogu korzystać z darów, które On we mnie złożył? Czy robię to, co On chce, tak, jak On chce? Może fałszywa pokora sprawia, że popadam w małoduszność, unikam działania? – Małoduszność to forma pychy – mówił rekolekcjonista. Prawdziwa pokora, to prawda. A prawda jest też taka, że On złożył we mnie swoje talenty i chce, bym je wykorzystywał.
Inna rzecz, że mogę się „naharować”, ale nie robiąc tego, co On chce. Sługa, który ukrył talent, musiał – wbrew pozorom – sporo się natrudzić: pomyśleć, gdzie taką ilość srebra ukryć, wykopać może jakiś dół, zasypać, potem pilnować… Nie o to jednak chodziło jego Panu.
Grunt, to odkryć, czego On oczekuje. – Pytajcie Jego samego – nalegał o. Tomasz, przypominając że np. Matka Teresa z Kalkuty uważała, że bez dwóch godzin adoracji nie ma z czym „iść do ludzi”. – O. Joachim Badeni mówi: „Bóg jest nieskończenie komunikatywny”. Tak do ciebie przemówi, że usłyszysz. Do ciebie należy spytać, do Niego odpowiedzieć. W czym mam się nawrócić, co Jemu przeszkadza w moim życiu?
„Pójdź za Mną” – mówi Jezus. „Za Mną”, a nie „przede Mną”. Czy dajesz Jemu pierwszeństwo? Czy słuchasz tego, co On chce, czy pytasz?
Więcej TUTAJ
oraz na kanale YT o. Tomasza Nowaka OP STREFA WODZA.