W parafii pw. św. Wawrzyńca w Wołowie wierni modlili się za okrutnie pomordowanych Polaków dokładnie w 77. rocznicę zbrodni w Hucie Pieniackiej i okolicach.
Mszy św. 28 lutego przewodniczył ks. Stanisław Małysa, proboszcz i wołowski dziekan. Modlitwa za pomordowanych mieszkańców Huty Pieniackiej i okolicznych miejscowości odbyła się dzięki inicjatywie burmistrza Wołowa Dariusza Chmury.
Zbrodni 28 lutego 1944 r. w Hucie Pieniackiej na polskiej ludności cywilnej dokonali Ukraińcy z jednego batalionów 4 Pułku Policji SS oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii. Zabito wówczas 850 osób, a ocalało 160. W większości przypadków zamykano ludzi w stodołach, oblewano płynem i podpalano budynki. Ludzie ginęli w mękach. Wieś ostrzeliwano z broni maszynowej, a potem doszczętnie spalono.
- To nas nieustannie skłania do refleksji. Mamy miłość i szacunek do drugiego człowieka, ale o zbrodni nie możemy zapomnieć. Modlimy się za oprawców o opamiętanie i nawrócenie, jeśli jeszcze żyją, ale z drugiej strony składamy modlitwy za ofiary tej strasznej, okrutnej rzezi. Pamiętamy o nich i tę pamięć przekazujemy następnym pokoleniom, które przychodzą - mówił ks. Małysa.
Część ofiar to krewni dzisiejszych mieszkańców Wołowa, pochodzących z Kresów Wschodnich, dlatego pamięć o tym tragicznym wydarzeniu jest w mieście wciąż żywa. Wołowianie jeszcze przed pandemią jeździli na miejsce zbrodni, a także w inne miejsca Kresów, skąd wywodzą się ich korzenie.