Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na VI niedzielę Wielkiego Postu (Palmową) przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Co mam przed oczami, kiedy myślę: "Kościół"? Kiedy rozpoczynamy największe święto w chrześcijaństwie, zastanówmy się, co dla nas znaczy to, co stało się faktem w Jerozolimie w czasie pamiętnego Święta Paschy. Może uda się nowym spojrzeniem dotknąć tajemnicy Kościoła?
Opis męki Pańskiej według św. Marka, który uroczyście proklamowany jest dziś w czasie liturgii Niedzieli Palmowej, zaczyna się od przybliżenia wydarzeń poprzedzających dotarcie Jezusa do Jerozolimy. Jezus, zmierzając na Święto Paschy, zatrzymał się w Betanii. Tam pewna kobieta podeszła do Niego i wylała drogocenny olejek na Jego głowę. Dalej Marek pisze, że niektórzy oburzali się z tego powodu, mówiąc, że można było ten olejek sprzedać i dochód przeznaczyć na szczytny cel. Podobny opis znajdujemy w Ewangelii według św. Jana. Jan, opisując scenę z Betanii, wskazuje na imiona uczestników spotkania. Tą, która podeszła do Jezusa z olejkiem, była Maria z Betanii. Natomiast tym, który zarzucał Marii marnotrawstwo, był Judasz.
Zapraszamy na transmisję Mszy św. w Niedzielę Palmową.
W tym fragmencie odsłaniany jest dramat, który rozgrywa się w sercu człowieka. Zatrzymujemy się razem z Jezusem w Betanii, która jest przystankiem w drodze do Jerozolimy. Jest to przystanek w drodze nie tylko na tradycyjne Święto Paschy, ale również na Paschę Jezusa Chrystusa, która staje się naszą Paschą. Zatrzymujemy się w Betanii, którą znamy z cudu wskrzeszenia Łazarza. Tam właśnie Jezus dał swojemu przyjacielowi nowe życie. Betania to przystanek Jezusa na drodze, która prowadzi od życia do śmierci. Betania to również droga, która prowadzi od śmierci do życia. Tam właśnie wygrało życie. Tam powiedzieli kiedyś Jezusowi: "Panie, już cuchnie". Tam Jezus zamienił zapach śmierci w zapach życia. Dał umarłemu człowiekowi życie.
W Betanii przed Paschą Jezusa rozniosła się woń olejku. Kobieta wylała na stopy Jezusa bardzo drogi olejek. Znajduje się jednak ktoś, kto sprzeciwia się temu. Człowiek, który potępia gest kobiety, ma swój przelicznik, uważając, że można było olejek spieniężyć i dochód spożytkować na rzecz ubogich. Kobieta jednak wie, co robi. Ona wie, że to właśnie Jezus jest tym ubogim, który daje innym to, co najcenniejsze. Ten olejek i ten zapach olejku jest symbolem życia, które Jezus rozlewa z miłości.
Przed świętami często wzrasta napięcie z racji przygotowań. W naszym życiu duchowym również wzrasta jakieś napięcie. Czy nie stajemy się tym człowiekiem wszystko kalkulującym, który twierdzi, że wspólnota Kościoła nie ma sensu, że nawet krzyż nie ma sensu? Na przykład dla Judasza, o ile śmierć Jezusa miała sens, to tylko w wymiarze doczesnym, w wymiarze przychodu 30 srebrników. Kiedy przypatrujemy się natomiast kobiecie z wonnym drogim olejkiem, możemy zachwycić się tym, że zobaczyła w Jezusie dawcę życia, odkupienia i zbawienia, wobec którego najdroższy olejek nie dorówna wartości tego, co tak naprawdę zrobił Jezus na krzyżu.