Tym razem nie w archikatedrze wrocławskiej, a w kościele pw. Opatrzności Bożej na Nowym Dworze biskupi wraz z kapłanami sprawowali Mszę świętą Krzyżma.
Przed południem w Wielki Czwartek księża z różnych zakątków archidiecezji zgromadzili się w świątyni pw. Opatrzności Bożej we Wrocławiu, by odprawić Mszę Krzyżma. Uroczystej liturgii przewodniczył metropolita wrocławski abp Józef Kupny. Przy ołtarzu Pańskim stanęli także biskupi pomocniczy: Andrzej Siemieniewski oraz Jacek Kiciński CMF.
- W tak ważnym dla nas dniu możemy razem stawać przy Bogu. Pamiętam, jak w ubiegłym roku wypowiadałem słowa Modlitwy Eucharystycznej: „Dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. I patrzyłem wtedy na pustą katedrę. Oczywiście miałem świadomość tego, że łączymy się duchowo. Ale jednak istota naszego kapłaństwa polega na tym, by stawać wspólnie, razem w Bożej obecności - rozpoczął homilię abp Józef Kupny.
Podkreślił, że wspólnota modlitwy jest realna, a jedność jest widzialna. Ona musi być konkretna, bo tylko wtedy staje się wyraźnym znakiem dla świata.
- O taką jedność modlił się sam Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Na budowaniu takiej jedności naszego prezbiterium bardzo mi zależy. Stąd to pragnienie, by w Wielki Czwartek być razem. Nie wirtualnie, nie on-line, lecz fizycznie. Nie jest to do końca możliwe, dlatego dziś dziękuje Bogu za to, że przynajmniej część naszego wrocławskiego prezbiterium mogła zgromadzić się w tej świątyni - podkreślił hierarcha.
Zwrócił uwagę na słowa powtarzane podczas Modlitwy Eucharystycznej: „Abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”, ponieważ one opisują doskonale istotę kapłańskiej posługi.
Metropolita wrocławski przypomniał rozporządzenie opisane w Starym Testamencie, zgodnie z którym kapłani nie otrzymywali gruntów ani działki w Ziemi Świętej. Oni żyli z Boga i dla Boga. Nie wykonywali zwykłej pracy, by zapewnić sobie codziennego utrzymania. Ich praca polegała na tym, by stać przed Panem, patrzeć na Niego, być dla niego. To życie w obecności Boga oraz posługa pełniona w imieniu innych. Ludzie uprawiali ziemie, z której żył również kapłan, a on dbał o to, by świat pozostawał otwarty na Boga.
- Papież Benedykt XVI, interpretują te słowa zauważył, że w tradycji monastycznej o mnichach mówiono, że są tymi, którzy stoją. Stanie było wyrazem czynności. Papież podkreślał, że kapłan ma być tym, który czuwa wobec oblicza trudności i sił zła. Musi być tale czujny - mówił abp Józef.
Stanie przed Bogiem oznacza wzięcie na siebie odpowiedzialności za Chrystusa i za Jego miłość. Kapłan musi być nieustraszony i dla Pana znosić zniewagi.
- Może dzisiaj znosimy więcej tych zniewag niż dotychczas, ale musimy być na nie gotowi. Czy moje życie kapłańskie przebiega w Bożej obecności? Nie można żyć z Boga, jeśli się nie żyje dla Boga. Dla kogo bronię prawdy, dla kogo znoszę zniewagi? – pytał pasterz Kościoła wrocławskiego.
I zatrzymał się na słowie „służba”. Prezbiterzy powinni spojrzeć na nie zdecydowanie szerzej niż opisują je w Starym Testamencie. To nie tylko sprawowanie kultu, który należy pełnić z zaangażowaniem i oddaniem. Ale jest jeszcze inny aspekt służenia.
- Nikt nie jest tak blisko swego Pana jak sługa, który ma dostęp do najbardziej prywatnej sfery jego życia. W tym sensie służba oznacza bliskość, zażyłość. Czy służba Bogu czasem nam nie spowszedniała? Czy jest w nas jeszcze bojaźń przed Bogiem? Dziś musimy na te pytania sobie odpowiedzieć - oznajmił metropolita wrocławski.
Dodał, że w liturgii święceń kapłańskich wraca się do teologii chrztu świętego. Św. Paweł przy temacie chrztu posługuje się bowiem obrazem wymiany szat.
- Jezus w chrzcie daje nam nowe szaty, ponieważ wchodzimy w jedność z Nim. To samo przeżywamy przyjmując święcenia kapłańskie. Jesteśmy ubierani w szaty, których do tej pory nie mogliśmy nosić. Oznacza to, że wchodzimy w nową relację z Jezusem. Taką, która pozwala powiedzieć, że jesteśmy „in persona Christi” – wyjaśniał abp Kupny.
Prezbiterzy ubierają szaty liturgiczne, by zakryć swoją prywatność. Nie reprezentują już siebie, nie mówią we własnym imieniu, lecz w imieniu Chrystusa. Szata pokazuje, że oddali siebie komuś po to, by mógł nimi dysponować. Przez ten zewnętrzny gest Kościół uświadamia im zadanie, jakie na siebie biorą – przyoblekają się w Jezusa.
- Dramatem jest, kiedy stroje liturgiczne traktowane są jak fartuchy robocze, które człowiek nakłada na czas pracy, a potem odwiesza na wieszaku i wraca do swojego świata. To dramat konkretnego księdza, ale całej wspólnoty, w której posługuje. Kiedy przystępujemy do sakramentów, uświadamiamy sobie, jak daleko odeszliśmy od Niego, jak dużo brudu jest w naszym życiu i tylko On może nam dać odświętne szaty i uczynić godnymi - opisywał kaznodzieja.
Ubierając albę, stułę lub ornat, warto sobie przypomnieć, że miłość Chrystusa jest silniejsza od moich grzechów. On stał się sługą wszystkich i do takiego pojmowania kapłaństwa powołuje współczesnych prezbiterów. Nie do kapłaństwa szytego na własną miarę, czy do własnych pomysłów. Nie do kapłaństwa w byciu atrakcyjnym dla takiej czy innej grupy, pisania różnych manifestów, komentowania sytuacji w Kościele.
- Zapominamy, że jesteśmy powołani do kapłaństwa, które jest stanem głębokiej przyjaźni z Jezusem. Każda inna wizja kapłaństwa jest fałszywa. Jezus mówi dzisiaj: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego”. W tych słowach zawiera się cały program życia kapłańskiego. Przyjaźń to dążenie do jedności myśli i woli z Jezusem – podsumował metropolita wrocławski.
W czasie tej liturgii kapłani odnowili swoje przyrzeczenia. Konsekrowali Krzyżmo święte. To oliwa zmieszana z wonnym balsamem, wykorzystywana przy udzielaniu sakramentu chrztu, bierzmowania i kapłaństwa, a także m.in. przy konsekracji kościoła, ołtarza. Pobłogosławili również olej chorych oraz olej katechumenów, które po Eucharystii odbierali na potrzeby sprawowania sakramentów w parafiach.
Posłuchaj całej homilii:
Homilia abp. Józefa Kupnego podczas Mszy św. Krzyżma