Poświęcenie pokarmów czy czuwanie przy grobie? Od dawna Kościół przypomina, że rytuał przynoszenia koszyczka do świątyni nie jest najważniejszym momentem Świąt Wielkanocnych. Choć można to zgrabnie i udanie połączyć.
Przyjść, wystawić pokarmy do poświęcenia, ale później (lub wcześniej) zatrzymać się przy Bożym grobie trochę dłużej niż na jedno "Ojcze nasz".
Dzisiaj ponad 700 osób potrzebujących otrzymało na Ostrowie Tumskim paczki żywnościowe od wrocławskiej Caritas. Ustawiły się długie kolejki. Przechodząc obok jednej z nich, usłyszałem: "Chodźmy jeszcze do kościoła do Bożego grobu poadorować".
Poadorować.
Nie będę zakrzywiał rzeczywistości, że wszyscy z kolejki zaglądali do świątyni na modlitwę. Wręcz przeciwnie, ale ta kobieta mówiąca do mężczyzny ujęła mnie ostatnim słowem.
Poadorować. Tak w dzieciństwie mówiła do nas mama - żebyśmy poszli poadorować Chrystusa. To nie zawsze oznacza wypowiedzenie przed Najświętszym Sakramentem wszystkich smutków i radości, odmówienie wszystkich modlitw z książeczki we wszystkich zaplanowanych intencjach. Chodzi o bycie. Poświęcenie swojego czasu, przebywanie, wpatrywanie się.
Dla świata to czyste marnowanie czasu (szczególnie kiedy trzeba jeszcze posprzątać, zrobić zakupy i ugotować), lecz dla katolików to bezcenne chwile, których nie da się zastąpić niczym innym. Co bowiem w zamian?
Szczególnie gdy w dobie pandemii liturgie objęły obostrzenia i nie wszyscy mieścimy się w kościołach. A Jezus jest w Wielki Piątek i w Wielką Sobotę także poza liturgią. Czeka na ciebie. Żebyś po prostu przyszedł i był.