Błogosławieństwo pokarmów w parafii katedralnej odbyło się poza kościołem ze względu na pandemię koronawirusa. Wierni z tradycyjnymi koszyczkami w rękach zachowali wymagane odstępy.
Chętni przyszli przed główne wejście do archikatedry, gdzie pomodlili się wspólnie, a pokarmy w ich koszyczkach poświęcił ksiądz proboszcz Paweł Cembrowicz. Złożył też zebranym życzenia wielkanocne i wyraził autentyczną radość ze spotkania.
- Dostosowaliśmy się do zarządzenia biskupów, dlatego zorganizowaliśmy ten obrzęd na zewnątrz. Cieszy na pewno to, że w ogóle możemy się spotkać. Jest lepiej niż w zeszłym roku. Doceńmy to. O godzinie 11 na pierwsze poświęcenie przybyli ludzie, ale zachowali to, o co prosiliśmy - żeby nie przychodzić całymi rodzinami i nie traktować tego jak spaceru świątecznego, ale wysłać przedstawicieli z pokarmem świątecznym, który znajdzie się potem na naszych stołach - mówi ks. kan. Paweł Cembrowicz.
Po poświęceniu część ludzi weszła do środka, zachowując wymagany odstęp, by pomodlić się przy Bożym grobie przed Najświętszym Sakramentem.
- Widzimy, że ludzie potrzebują indywidualnej modlitwy, ale też korzystają z sakramentu spowiedzi. Te możliwości mają w naszej katedrze zapewnione - podsumowuje proboszcz.
- Cieszę się, że chociaż sama mogłam przyjść z koszyczkiem przed katedrę. Dla nas oczywiście święta nie sprowadzają się do święcenia jajek, ale poświęcony pokarm ma znaczenie na świątecznym stole. Spożywamy go szczególnie uroczyście. I tego też uczymy dzieci - poprzez taki obrzęd uwrażliwiamy ich na dary, jakie daje nam Pan Bóg w postaci jedzenia, i na ubogich - mówi Anna Kozłowska.
Jak przyznaje, bardzo chciała uczestniczyć w liturgiach Triduum Paschalnego, ale nie zdążyła się zapisać. - Włączamy w domu transmisję i odświętnie ubrani w skupieniu łączymy się duchowo. Wbrew pozorom to także dla nas wielkie przeżycie. Czekamy z niecierpliwością, aż nadejdzie normalność i modlimy się o to - uśmiecha się wrocławianka.