Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na III niedzielę wielkanocną przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Są czasami takie spotkania, w czasie których ktoś prosi, żeby nie przekazywać dalej zasłyszanych w czasie rozmowy informacji. Niekiedy są to informacje bardzo radosne. Narzeczeni planują małżeństwo, ale nie chcą jeszcze o tym nikomu mówić. Małżonkowie spodziewają się dziecka, ale proszą w rozmowie, aby pozostało to jeszcze tajemnicą. Wiele różnych radosnych i pełnych nadziei wieści słyszałem w swoim życiu, ale opatrzonych klauzulą: „Tylko niech pozostanie to jeszcze tajemnicą”.
Co ciekawe, Jezus też nie jeden raz prosił o to, żeby zebrani nie mówili nikomu o tym, co widzieli. Czasami uzdrowienie przez Jezusa było dokonane bardzo spektakularnie w obecności wielu zgromadzonych przy Nim. Jezus prosił, żeby nikomu nie mówili, co widzieli, bo jeszcze nie wypełniło się wszystko. Ale przyjdzie taki moment, że wszystko stanie się jasne. Nastąpi takie wydarzenie, przez które apostołowie, uczniowie i wielu przyjaciół Jezusa będzie mogło spojrzeć na wszystko, co stanowiło życie Jezusa aż do Jego śmierci. Wtedy wszystko stanie się bardzo jasne i zrozumiałe.
Czy zjawiający się zmartwychwstały Chrystus prosi kogokolwiek, żeby nie mówili o tym, co widzą i czego doświadczają? Teraz nie prosi już o dyskrecję. Co więcej, uczniowie, którzy widzieli po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i siedzieli z Nim przy posiłku nie mają żadnych oporów, żeby o tej sprawie mówić głośno. Wydawać by się mogło, że tak niebywała sytuacja – rozmowa z człowiekiem, który umarł – tym bardziej zamknie usta, bo przecież ktoś mógłby uznać ich za tych, co odeszli od zmysłów. Uczniowie jednak z wielką odwagą, radością i pewnością siebie mówią, że widzieli Pana, że rozmawiali z Nim, że chleb z Nim jedli.
Tam, gdzie dawane jest świadectwo o Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał, tam głoszony jest kerygmat. Uroczyste ogłaszanie dzieł Bożych dla naszego zbawienia sprawia, że nie tylko o Jezusie Chrystusie się mówi, ale tego Chrystusa się daje. Dzisiaj czytamy, że kiedy tylko uczniowie zaczęli z radością opowiadać o swoim doświadczeniu Chrystusa zmartwychwstałego, nagle zjawił się sam Zmartwychwstały. Chrystus oświecił umysły zebranych, żeby zrozumieli wszystko, co mówią o Nim Pisma.
Czy doświadczenie swojego spotkania z Chrystusem, które zmieniło życie, jest po to, by je ukryć? Im więcej będziemy ludźmi Wielkanocy, tym bardziej Chrystus będzie obecny w życiu spotkanych przez nas ludzi. Może komuś wydawać się, iż kłóci się to ze słyszanym od czasu do czasu stwierdzeniem, że wiara to prywatna sprawa każdego człowieka, jednak Zmartwychwstały w Ewangelii nie pyta, czy może się pojawić tu i teraz. On tak po prostu daje się poznać tam, gdzie ludzie Wielkanocy autentycznie przeżywają swoje doświadczenie spotkania z Chrystusem. A kim są ludzie Wielkanocy? Czyż nie są to ci, którzy z głęboką wiarą i wielką radością są w stanie wykrzyknąć: „W moim życiu Chrystus zmartwychwstał!”?