Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na V niedzielę wielkanocną przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Można odnieść wrażenie, że w ostatnich latach rośnie liczba i różnorodność akcji charytatywnych. Przecież Jezusowi właśnie chodziło o to, żeby pomagać, dawać, karmić, poić, ubierać, wspierać, podnosić, prowadzić, uczyć, itd. Czy nie jest jednak tak, że w tym mocno ustrukturalizowanym świecie musimy na nowo odkrywać, czym jest chrześcijańska miłość i czym jest autentyczne dawanie z siebie?
Zapraszamy na transmisję Mszy św. z katedry wrocławskiej. Początek o 10.00.
Dzisiaj Jezus w swojej mowie porównuje się do krzewu winnego. Mówiąc natomiast o swoich uczniach wskazuje na latorośle. Latorośle żyją i wydają owoce dzięki temu, iż czerpią z pnia krzewu. Te oderwane nie będą czerpać już życiodajnych soków i nie będą wydawać już owoców. Te oderwane nie będą już miały życia. Jezus mówi: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwał” (J 15,4).
Jezus Chrystus po swojej śmierci nie pozostał w grobie, bo On jest Życiem. My, którzy jesteśmy ochrzczeni, razem z Nim umieramy i razem z Nim zmartwychwstajemy. Mamy życie dzięki temu, że czerpiemy z życia samego Chrystusa. Co zatem z takiego życia latorośli, kiedy nie pojawiają się na niej owoce? Ogrodnik takie odcina. Kiedy więc słyszymy z ust Jezusa, że my - ochrzczeni jesteśmy latoroślami, to czy z determinacją nie zrobimy wszystkiego, żeby żyć w pełni? Czy nie postaramy się w sposób maksymalny rozeznać, do czego jestem powołany w moim życiu, czyli w moim trwaniu w Chrystusie?
Porównanie, którego użył Jezus ukazuje fenomen Kościoła napełnionego Duchem Świętym. Przecież kiedy patrzy się na krzew winny, to nie widać na nim owoców. Krzew winny nigdy nie owocuje. Jeżeli widzimy na nim winogrona, to znajdują się one zawsze na latoroślach. Jezus chce owocować przez nasze chrześcijańskie życie. Jak wielka jest pokora Jezusa, kiedy dokonuje tego porównania i jak wielka jest Jego pokora przede wszystkim w istocie rzeczy. To my jesteśmy latoroślami. Jezus Chrystus potrzebuje nas, by móc owocować. To nie jest tak, że to jedynie latorośle potrzebują krzewu winnego. To krzew winny potrzebuje latorośli. Bo miłość Boga przyszła na ziemię w Jezusie Chrystusie i już na tej ziemi pozostała w Jego mistycznym ciele. Do natury Kościoła należy zatem owocować. Ale żeby owocować, trzeba w Jezusie trwać: „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwał” (J 15,4).
Jezus mówi dzisiaj o więzi pomiędzy wierzącym a sobą, która okazuje się być bardzo intymnym i głębokim związkiem. W latorośli nie płyną bowiem inne soki, ale te, które przychodzą z winnego krzewu. W latorośli porusza się to samo życie, co w samym krzewie. Można ująć to w taki sposób, że w latorośli i w krzewie porusza się jeden i ten sam Duch Święty. Dla nas trwać w Jezusie to znaczy żyć Duchem Jezusa Chrystusa. To znaczy mieć jakby ten sam puls. Mieć ten sam poziom wrażliwości, odczuwania życia i całego świata. Kryterium sprawdzającym poziom trwania w Chrystusie będą owoce.
Wrośnięta w Jezusa latorośl nie będzie swoich czynów miłości przeliczać na coś, co wyraża się w pytaniu: „A co ja z tego będę miał?”. Żyjąca w Chrystusie latorośl nie powie przy okazji akcji charytatywnej, że warto pomagać, „bo dobro wraca”, gdyż Chrystusowa miłość nie jest egoistyczna i nie jest zapatrzona we własne interesy. Zakorzeniona w Chrystusie latorośl nie będzie rzucać krzyża i przed nim uciekać, bo takim nie jest Chrystus. On nie odrzucił krzyża, a kiedy na nim konał, nie pytał: „A co ja z tego będę miał?”
Okres wielkanocny jawi się zatem z jednej strony jako czas świętowania, ponieważ staliśmy się czyści, zdolni do miłości. Z drugiej strony jest to także czas uprawiania latorośli, podcinania egoizmu, pychy, obojętności. Niech nas uprawia, dogląda i pielęgnuje modlitwa, słowo Boże, sakrament pokuty i pojednania, częsta Msza święta. A może jest tak, że okrutne i bolesne kryzysy przeżywane w naszym wewnętrznym życiu zaczynają się od próby odcinania się od tego, co daje w swoim Kościele Jezus Chrystus?