O niebie, miłości, pielgrzymkowym chrapaniu i spodziewanej "nadwidzialności" ks. Stanisława Orzechowskiego mówił o. Piotr Bęza CMF, prowincjał klaretynów, w czasie Mszy św. sprawowanej przy ul. Bujwida we Wrocławiu pod przewodnictwem bp. Jacka Kicińskiego.
„Nasz »Orzech« odszedł do Tatusia”, „Dzisiaj w niebie śpiewają Magnificat po wielkopolsku”, „»Orzech« wśród radości wstępuje do nieba”, „Meleks już niepotrzebny” – o. Piotr Bęza CMP, prowincjał klaretynów, przywołał w homilii garść komentarzy nadsyłanych po śmierci „Orzecha”. Jego odejście do Ojca wiele osób mobilizuje do spowiedzi, pojednania się z Bogiem, zanoszenia do Niego próśb nie tylko w intencji ks. Stanisława, ale także za jego przyczyną.
Pożegnanie ks. Stanisława ORZECHOWSKIEGO | TRANSMISJA EWTN Polska– „Orzechu”, zafundowałeś nam rekolekcje – tylko szkoda, że trochę inne, bo zdalne. Ty jesteś w niebie, my na ziemi... Od 19 maja od 12.42 pracujesz zdalnie z nieba... Stamtąd możesz więcej – zauważył, dodając, że ks. Stanisław, który zawsze twierdził że ma „nadsłyszalność”, teraz ma również pewnie i „nadwidzialność”.
– Tak po ludzku trochę jestem na ciebie zły… – dodał, przywołując powieści „Orzecha” o rozmowach z Kostuchą. Gdy przychodziła, mówił jej: „S...obie pójdź”. I odchodziła. – Czemu teraz tego nie zrobiłeś? Bo tym razem to nie była ona, to był On, Jezus z Nazaretu... Pewnie przyszedł sprężystym krokiem i powiedział: „»Orzechu«, już czas”.
Ojciec Piotr przywołał niezliczone pola posługi ks. Stanisława. Pismo Święte mówi, że „zasadzeni w domu Pana nawet i w starości wydadzą owoc”. – Możemy dodać: „Także po śmierci” – stwierdził. – Pewnie nie tylko z mojego serca wyrywają się słowa: „Subito santo”, ale znając twój dystans do siebie i twoją pokorę, pewnie wcale byś tak mocno o to nie zabiegał, bo dla ciebie wszelkie tytuły nigdy nie były celem.
Klaretyn przypomniał, jak „Orzech” przy okazji różnych jubileuszy powtarzał: „Co to za święto? Krowa się rodzi, koń się rodzi, to i »Orzech« się urodził. Chrzest – to jest wydarzenie, to trzeba świętować”.
– Często mawiałeś, że jesteś jak królowa angielska – chorujesz, kiedy chcesz, i umrzesz, kiedy chcesz, więc pewnie ta środa niemal dokładnie między dwoma świętami, które bardzo lubiłeś – Wniebowstąpieniem Pańskim i Zesłaniem Ducha Świętego – to również Boży plan skonsultowany z tobą – mówił o. Piotr, zauważając, że pewnie także dzień pogrzebu, święto NMP Matki Kościoła, to nieprzypadkowa data. Dla „Orzecha” Maryja i Kościół to nigdy nie były puste słowa.
Jak wspominał o. Piotr, to z miłości do Matki Bożej podjął się organizacji pielgrzymki. Choć jego ziemska wędrówka dobiegła końca, to pewnie nadal będzie pielgrzymował – już nie na nogach, meleksem czy konno, ale w inny, bardziej niezwykły sposób. Dodał, że brakować będzie jednak charakterystycznego chrapania dochodzącego z jego namiotu – dźwięku przypominającego, że należy już iść spać.
– Pewnie znalazłbyś wiele powodów, by ponarzekać na ludzi Kościoła, ale nigdy tego nie robiłeś. Wręcz przeciwnie: wielokrotnie dosadnie, dobitnie, łamiącym się głosem mówiłeś, że dla ciebie szczęściem jest to, że jesteś w Kościele, zresztą to samo zapisałeś w testamencie. Do dziś jesteś światłem dla tych, którzy w Kościele widzą wiele ciemności – zwrócił się do „Orzecha” o. Bęza. Wspominał, że gdy jechał na kapitułę prowincjalną swojego zakonu, „Orzech” mówił: „Tylko tam się nie daj wybrać”. Kiedy życzenie to nie zostało spełnione, powiedział jednak po powrocie: „Ja się z Kościołem kłócił nie będę”.
Ojciec Piotr przytoczył mnóstwo charakterystycznych sytuacji i powiedzonek „Orzecha” – o pieniądzach na tacę, o tytule prałata, o modlitwie w jego intencji, o miłości. „Pewna studentka powiedziała mi kiedyś – mówił ks. Stanisław – że nie powinienem mówić o miłości, bo moja twarz nie pasuje do tematu, wiec teraz mówię więcej o nadziei, a ona, głupia, nie wie, że to to samo”. „Człowiek całe życie wypasa owce, a tu mu paniusia taką intencję podaje” – skwitował kiedyś prośbę w modlitwie wiernych o to, żeby był dobrym pasterzem.
– „Orzechu” – zakończył klaretyn – Kochamy ciebie, tęsknimy i do zobaczenia w niebie. Niuniusie, bzibziusie, pudelki mamusi. Amen.