Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na uroczystość Trójcy Świętej przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Zwracamy się do kogoś wypowiadając jego imię. Podpisujemy się swoim imieniem. Witając się z kimś po raz pierwszy przedstawiamy się po imieniu. Imię to nie tylko nazwanie konkretnej osoby, to nie tylko hasło wywoławcze. W imieniu kryje się jeszcze głębia człowieka, jego wyjątkowość. Kiedy otwieramy Biblię przekonujemy się, że jej bohaterowie dostrzegali w imieniu jakieś przesłanie danej osoby.
Bóg też ma swoje imię. Przedstawiał się wiele razy w starotestamentalnych wydarzeniach oraz przedstawiali Go prorocy: „Jestem, który Jestem”, „Ja, Pan”, „Stwórca”, „Wszechmocny”. Dzisiaj z kolei w ewangelicznej perykopie znajdujemy ostatnie słowa Jezusa przed swoim wniebowstąpieniem, które są wskazaniem na imię Boga. Ewangelista Mateusz zapisał, że Jezus zwrócił się do obecnych apostołów: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Jezus odsłania pełne imię Boga. Dokonuje się to przez użycie słów: Ojciec, Syn, Duch Święty.
Ten, kto przedstawia się wypowiadając swoje imię, przekazuje niejako klucz do samego siebie. Odsłania się przed rozmówcą. Pozwala na kontakt, na poznanie się. Nawiązuje pierwszą relację, która będzie budowana przez wzajemne zwracanie się do siebie i przez trwanie w dialogu. Jezus wręczył nam dzisiaj niejako klucz do Boga. Nauczać i chrzcić w imię Boga, to znaczy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Czyli w imię czego?
Odpowiedź na pytanie, kim jest Bóg, którego poznajemy jako Ojca, Syna i Ducha Świętego pozwala nam zrozumieć, dlaczego każdy z nas nosi w sobie wielki głód miłości. To znaczy dlaczego pragniemy kochać i pragniemy być kochani? Dlaczego człowiek odnajduje się i wzrasta najbardziej w relacji do innych? Bo człowiek stworzony jest „na obraz i podobieństwo Boże” (Rdz 1,27). Święty Jan napisał, że „Bóg jest Miłością” (1 J 4,16b). Trzeba zauważyć, że Jan miał szczególną relację z Jezusem i szczególny dostęp do Jezusowego Serca. W czasie ostatniej wieczerzy jego głowa spoczywała przy tym sercu. Stamtąd właśnie, niejako z rytmu Bożej miłości, czerpał swoją mądrość. Wzajemne relacje osób Boskich do siebie są relacjami pełnymi miłości. W Bogu jest miłość i dlatego „Bóg jest Miłością”. Miłość potrzebuje przecież relacji. Bez relacji nie ma miłości. Kiedy nie istniał jeszcze człowiek, świat i całe stworzenie, kiedy można by rzec, że Bóg nie miał kogo kochać, to On jednak kochał: Ojciec Syna i Ducha Świętego, Syn Boży Ojca i Ducha Świętego, Duch Święty Ojca i Syna. Bez relacji nie ma miłości. Bóg nie jest egoistą.
Nasze chrześcijańskie życie rozpoczyna się właśnie od chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Bóg daje nam klucz do siebie. Zaprasza do budowania intymnej relacji ze sobą. W czasie chrztu otrzymujemy również swoje imię. Dzisiaj każdy z nas – ochrzczonych może stanąć na modlitwie w obecności Boga i powiedzieć: „Oto ja” – nie kto inny, ale ja. Można dodać po owym „oto ja” swoje imię i pomyśleć, że żyjemy w Bogu właśnie dzięki tajemnicy chrztu w Jego imię. W to właśnie imię, w Jego imię rozpoczynam modlitwę, dzień, podróż, pracę. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. W imię Miłości. Wtedy życie będzie Bożym życiem. Boże życie to życie we wzajemnej relacji z Bogiem. Boże życie to ciągłe przypominanie sobie imienia Boga oraz swojego imienia, z którym staję przed Bogiem. Miłość jest kluczem do Nieba. Zatem imię Boga jest kluczem do Nieba. Moje imię również ma być kluczem do Nieba. Klucze się psują, łamią, kruszą. Klucz można naprawić, mówi się, że można dorobić, kiedy ma się wzór. Żyć po Bożemu to ciągle przypominać sobie imię Boże.