Sine sole nihil sum. To tytuł wystawy fotografii Macieja Zapióra, wykonanych metodą solarygrafii - techniką liczącą sobie ledwo 21 lat, a ukierunkowaną na… śledzenie Słońca.
– Solarygrafia to dla mnie sztuka, astronomia, biologia… To szkoła charakteru, lekcja chemii, nauka wspólnoty, „logiki rozmytej”, hazardu… Ma ona do czynienia z gastronomią, geometrią, geografią, rękodziełem, meteorologią, optyką, psychologią, socjologią, sportem… Jest okazją do wszechstronnej edukacji – mówi Maciej Zapiór.
– Ta technika pochodzi z roku 2000 r., kiedy Sławomir Decyk, Paweł Kula i Diego Lopez Calvin z Madrytu spotkali się w Policach pod Szczecinem i wymyślili projekt Solaris 2000, który polegał na ciągłym półrocznym zapisie nieba w różnych częściach świata za pomocą domowych kamer otworkowych – wyjaśniał.
Ścieżki Słońca... Agata Combik /Foto GośćWynaleziona przez nich technika umożliwia rejestrowanie ścieżek Słońca na niebie. Wykorzystuje fotografię otworkową (stosując proste przyrządy pełniące rolę tzw. camera obscura), a także światłoczułość czarnobiałego papieru fotograficznego – na którym światło wywołuje zmiany bez udziału jakichkolwiek chemicznych odczynników. Wynalazcy solarygrafii stosują bardzo długie czasy naświetlania – na przykład pół roku i dłużej (choć już po tygodniu można dostrzec ciekawe efekty).
– Camera obscura to był dawnymi czasy zaciemniony pokój, gdzie gdzieś w ścianie lub oknie wykonywano otworek, a na drugiej ścianie powstawał odwrócony obraz tego, co widoczne za ścianą czy oknem – tłumaczył M. Zapiór, dodając że taką techniką wspomagali się na przykład malarze, nie mający zbyt wielkiego talentu. Łatwiej im było odzwierciedlać odbity w ten sposób obraz.
Z wrocławską katedrą. Agata Combik /Foto GośćDzisiejsi miłośnicy solarygrafii wykorzystują zwykle puszki po napojach czy pudełka (pełnią one rolę camera obscura). – Idziemy do sklepu spożywczego, bo aparaty do tej techniki można znaleźć w sklepach spożywczych… Wybieramy aparat z zawartością, która nam smakuje, opróżniamy go i umieszczamy we wnętrzu czarno-biały papier fotograficzny, tak go przylepiając, by się nie przesuwał – mówił M. Zapiór. Wyjaśniał, że należy wykonać igłą małą dziurkę (papier we wnętrzu nie może przysłonić jej) i zalepić puszkę, by światło nie przedostawało się innymi otworami.
Aparat umieszcza się na stabilnym miejscu – by się nie ruszał, i by w zasięgu jego „obiektywu” znajdował się ciekawy widok.
– Wielu zaczyna od własnego balkonu, potem wychodzi w teren – umieszczają swoje aparaty w różnych miejscach. Na słupach, drzewach… To czasami wyzwanie sportowe. Poza tym jest w tym szczypta hazardu – bo nie wiemy zwykle, co się zdarzy. Czasem ktoś nam puszkę zabierze, przesunie, czasem drzewo zetną – opowiadał M. Zapiór.
Jak Słońca nad górskimi szczytami chodzi. Agata Combik /Foto GośćPo odpowiednim czasie – na przykład po pół roku – wyciąga się z puszki papier z utrwalonym zdjęciem. Należy go zeskanować, wykonać odbicie lustrzane, można wykonać korekcję kolorów.
Na uzyskanych tak fotografiach widać zarysy tego, co nieruchome – na przykład budynki, a jedyny zarejestrowany obiekt, który się porusza, to Słońce [oczywiście w istocie porusza się Ziemia, lecz z naszego punktu widzenia to ono wędruje]. Dokładniej mówiąc, dostrzec można drogę, jaką przemierza przez kolejne dni – linie, jakie kreśli każdego dnia nad horyzontem, od chwili wschodu do zachodu, codziennie na nieco innej wysokości.
Przykład analemmy. Agata Combik /Foto Gość– Widoczne smugi to ścieżki Słońca, które zarejestrowały się podczas półrocznej ekspozycji; dolna to przesilenie zimowe, górna – przesilenie letnie – opowiadał M. Zapiór, pokazując jedno ze zdjęć wykonanych w Pradze. – Kreska ciągła oznacza, że dzień był słoneczny, przerwy oznaczają zachmurzenie. Czasem w ogóle brak kresek – gdy dzień był w całości pochmurny.
Widać, jak zmienia się pozycja Słońca na niebie w danym miejscu. Fotografie pochodzące z różnych stron świata pokazują, jak w poszczególnych punktach kuli ziemskiej różni się wysokość, na której „biegnie” Słońce nad horyzontem, jak różni się stopień nasłonecznienia i zachmurzenia. Przykładowo, na zdjęciach z Hiszpanii, Majorki mamy bardzo dużo słonecznych linii. W Czechach czy Polsce zachmurzenie jest większe.
Na zdjęciach widać, jak bardzo w ciągu kolejnych miesięcy zmienia się wysokość Słońca nad horyzontem. Agata Combik /Foto GośćFotografie pokazują przesilenie zimowe, równonoc, przesilenie letnie. Na zdjęciu z Reykjaviku, prawie na kole podbiegunowym, Słońce biegnie bardzo niziutko nad horyzontem. Na fotografii wykonanej w polskiej stacji polarnej na Spitsbergenie widać, jak podczas nocy polarnych ścieżki Słońca chowają się pod horyzont. – Zdjęcie z Majorki ukazuje, że nawet w zimie Słońce jest wysoko. Na Wyspach Kanaryjskich w zimie Słonce jest wyżej niż w lecie na Spitsbergenie – pokazuje astronom.
Widzom zaproponował inne artystyczno-naukowe eksperymenty: zdjęcie kwiaciarni, przed którą widać jakby cień – tak odzwierciedlony został stolik, który właściciel sklepu codziennie wystawiał na wiele godzin w to samo miejsce. Podobnie na niektórych fotografiach uwiecznione zostały „cienie” samochodów, parkowanych w tych samym miejscach, tramwajów stojących na pętli czy tłumu ludzi kłębiących się w tym samym miejscu na ruchliwym placu.
Sztuka i nauka w jednym. Agata Combik /Foto GośćOsobnym tematem fotograficznym są tzw. analemmy – jakby świetliste ósemki. Taki efekt uzyskuje się, gdy codziennie o tej samej porze przez cały rok wykonuje się zdjęcia Słońca.
Część prac Macieja Zapióra w interesujący sposób ukazuje kościoły, w których prezbiterium jest orientowane, skierowane na wschód. Pozostają, jak zauważa, w stałej relacji ze Słońcem. Solarygrafie ukazują je w piękny sposób na tle ścieżek wschodzącego Słońca.
Analemmy a także więcej informacji o solarygrafii znajdziesz na http://analemma.pl
Wystawę oglądać można do końca wakacji w galerii „Kuźnicza” – w siedzibie „Civitas Christiana” przy ul. Kuźniczej 11-13 (I piętro) we Wrocławiu.
*
Maciej Łukasz Zapiór urodził się w 1982 r. we Wrocławiu. Jest astronomem – fizykiem słońca. Doktoryzował się na Uniwersytecie Wrocławskim, staż podoktorski odbył w Palma de Mallorca (Hiszpania), obecnie pracuje w Instytucie Astronomicznym Czeskiej Akademii Nauk w Ondřejovie (Czechy), gdzie prowadzi badania protuberancji słonecznych. Interesuje się związkami nauki i sztuki. Solarygrafią zajmuje się od 2005 roku. Jest współautorem projektu Analema – słoneczna ósemka, dedykowanego zarejestrowaniu zjawiska analemmy metodą solarygraficzną.