Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 11. niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Nasza skłonność do dyktowania Bogu, co ma robić i jak ma robić jest ogromna. Zresztą taka jest natura wielu ludzi, którym z łatwością przychodzi kierować kimś, kto jest bardziej kompetentny w swojej dziedzinie. Pewien chirurg wykonujący operacje stwierdził kiedyś: „Dobrze, że pacjenci w czasie operacji smacznie śpią, bo niektórzy nie dali by operującym spokoju. Wielu zdaje się wiedzieć wszystko lepiej”.
W niedzielę o 10 zapraszamy na transmisję Mszy św. z katedry wrocławskiej.
Dzisiaj słyszymy w liturgii eucharystycznej w Ewangelii, że: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak” (Mk 4,26-27). Okazuje się, że wzrost ziarna nie zależy od działalności człowieka. Królestwo Boże, jeżeli rośnie w człowieku, to dzieje się to dzięki Bogu. Bóg przyszedł do człowieka, stał się jednym z nas. Jezus ukazał prawdziwą twarz Boga, który jest Miłością. Królestwo Boże przybliżyło się i zostało zasiane w ludziach. Królestwo Boże jest niczym aktywny wulkan Bożej obecności, zbawczego działania, bezgranicznej miłości. Erupcja bliskiej obecności Boga wciąż się dokonuje w naszym życiu. Pytanie tylko, czy otwieramy się na Boże działanie, czy powierzamy Mu się, czy ufamy Mu, czy dajemy Mu się prowadzić?
Może ktoś złapać się na tym, że mnoży praktyki religijne, dodaje sobie kolejne modlitwy i czyny pokutne z przeświadczeniem, że całe życie duchowe zależy od jego zaangażowania. Może być tak, że ktoś z przeświadczeniem, że wszystko jest jego rękach, od niego wszystko zależy jest zamknięty na Boże działanie. Tak łatwo zaufać sobie, swoim siłom, swoim zdolnościom. Tak trudno natomiast dać się prowadzić Bogu.
Trudno jest powierzyć się Bogu i dać Mu się prowadzić, bo nie łatwo nam również o cierpliwość. Ludzie, a zwłaszcza ci współcześni, chcą mieć wszystko od razu. Chcą widzieć efekty pracy i zaangażowania. Bóg natomiast, któremu się mamy powierzyć chce, żebyśmy byli cierpliwi i ufni wobec rozwoju Jego królestwa. Kiedy otwieramy Pismo Święte, przekonujemy się, że dzieła Boże są na początku niepozorne, a następnie przynoszą plon obfity. Czy nie jest tak, że blokadą dla naszego rozwoju jest zatrzymanie się w tym momencie, kiedy doświadczamy czegoś co niepozorne, co małe, co nie zapowiada znakomitych efektów? Bóg uczy nas wciąż zaufania do Niego i cierpliwości wobec Niego. Działania Boga okazują się być często może właśnie tymi, które leczą nas z egoizmu, z zapatrzenia jedynie we własne zachcianki, ufania tylko we własne siły, polegania tylko na sobie próbując przy tym być mądrzejszym od samego Boga. Czy potrafimy wyobrazić siebie z otwartym sercem na łóżku operacyjnym, jak dyktujemy lekarzom, co mają robić, no i jak mają robić? Czy chcemy być tacy wobec Boga?