Najważniejsze, że Jezus zmartwychwstał. Reszta jakoś się ułoży. Z naszym udziałem, z naszym potem i trudem, ale to pewne: na końcu będzie dobrze.
Czerwcowy Weekend Ewangelizacyjny, który kolejny raz odbył się we Wrocławiu – czas modlitwy, cichej adoracji i radosnego uwielbienia Boga, głoszenia na ulicach miłości Jezusa – był dla wielu przechodniów okazją do spotkania z piękną twarzą Kościoła (potwierdzają to rozmowy toczone przy okazji weekendowych wydarzeń), ale i dla ludzi już świadomie w Kościele będących czasem stanięcia w prawdzie.
Ostatnio, gdy mówi się o konieczności „stawania w prawdzie”, zwykle ma się na myśli głównie jej mroczną stronę. Tylko że wpatrywanie się wyłącznie w mrok grozi zafałszowaniem obrazu całości.
Sprawa jest jasna: trzeba się mierzyć z tym, co w nas, w świecie, Kościele mroczne, wymagające naprawy i wyjaśnienia, ale… to nie jest powód, by zapominać o tym, że zawsze jest czas na radość z Dobrej Nowiny. Zawsze jest czas na to, by się naszym chrześcijaństwem ucieszyć. Głosy wieszczące, że „nie ma nadziei”, że wszędzie tylko kryzys, mrok, zagubienie, są po prostu fałszywe.
„Najważniejsze, że Jezus zmartwychwstał. Reszta jakoś się ułoży”. Ktoś kiedyś napisał taki tekst pod dyskusją toczącą się na Facebooku i zawsze przypomina mi się on, gdy narastają spory, debaty wewnątrzkościelne, gdy mierzymy się z sytuacjami trudnymi, kryzysowymi.
Choćby co chwilę pojawiały się nowe informacje o apostazjach, skandalach w Kościele, podziałach i konfliktach, to nie zmienia podstawowego faktu: nie jesteśmy w stanie dopuścić się takiego zła, z którym Bóg by sobie nie poradził. Należymy do Zwycięzcy. Niebo otwarte. W perspektywie Gody Baranka. Mierzmy się ze złem, ale patrząc na nie realnie: On już je pokonał. Rozpacz to zawsze błąd.
John Lennon: „Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie koniec”.