Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na 13. niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Żeby wydarzył się w naszym życiu cud, co musimy zrobić? Może powinniśmy być pobożni na najwyższym poziomie? Może powinniśmy być totalnie wyzuci z grzeszności? Może powinniśmy odwrócić uwagę Jezusa od innych i skierować ją totalnie na siebie? Może powinniśmy spełnić jeszcze wiele innych trudnych do spełnienia warunków?
Jeżeli chcielibyśmy wypisać słowa – klucze z Ewangelii czytanej w czasie dzisiejszej liturgii eucharystycznej, to byłyby nimi: „wiara” i „dotyk”. Poprzez dotyk ukazana została dziś bliskość Boga wobec człowieka. Dotyk okazuje się być znakiem osobistej relacji i wiary w Boga. W Ewangelii zarówno chora kobieta, jak i martwa dziewczynka łączą się z Jezusem przez dotyk. Dotyk okazuje się być uzdrawiający i dający życie. „Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa” (Mk 5,28) – mówi chora kobieta, przedzierająca się przez tłum. „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła” (Mk 5,23) – prosi przełożony synagogi, Jair. „Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum, to znaczy Dziewczynko, mówię ci, wstań” (Mk 5,41).
Chorą na krwotok kobietę uzdrowiła głęboka wiara. Usłyszała to zresztą z ust samego Jezusa: „Córko, twoja wiara cię ocaliła” (Mk 5,34). Również głęboka wiara Jaira dała życie jego córce. Sam Jezus polecił mu: „Nie bój się, wierz tylko” (Mk 5,36). Kobieta chora na krwotok była uznawana w świetle prawa żydowskiego za nieczystą. Była wykluczona społecznie i religijnie. Nikt nie mógł jej dotykać, ani ona nie mogła nikogo dotknąć. Nie myślała zatem dotknąć się Jezusa, ale jedynie Jego szaty. Odizolowana społecznie i religijnie kobieta cierpiała nie tylko z powodu swojej choroby, ale jej cierpieniem były: samotność, odrzucenie, brak normalnego życia, w tym brak możliwości budowania bliskich relacji z innymi. Można powiedzieć, że w tej chorobie straciła swoje życie. Bo co to za życie, kiedy pozbawionym się jest czułości i dotyku drugiego człowieka? Moc Boga udzielona poprzez dotyk daje jej więcej niż zdrowie. Daje jej możliwość życia – normalnego życia.
Ewangelista połączył uzdrowienie kobiety z przywróceniem życia dziewczynce, aby ukazać Jezusa Chrystusa jako tego, który poprzez czułą bliskość odcina nas od odrzucenia, lęku, śmierci i nicości. Z tą bliskością związany jest dotyk, który okazuje się być w tej sytuacji kluczowym. Żeby spotkać się z Bogiem przez dotyk, trzeba pozbyć się pewnego dystansu. Trzeba zadać sobie trud drogi. Trzeba podjąć decyzję pozostawienia czegoś, co przeszkadza w byciu pielgrzymem. Czy da się wytłumaczyć bycie w oddali od Boga przy jednoczesnym pragnieniu cudów w swoim życiu? Czy można pragnąć życia wiecznego przy jednoczesnym uciekaniu przed czułą bliskością Boga i możliwością doświadczenia Go przez dotyk?