Biskup Andrzej Siemieniewski objął kanonicznie diecezję legnicką. Tymczasem we Wrocławiu i okolicach wiele osób wspomina, jak wiele zawdzięcza jego posłudze. W tym gronie są członkowie wspólnoty Hallelu Jah.
Biskup Andrzej jest naszym pasterzem, ale od lat jest również prawdziwym przyjacielem naszej wspólnoty – mówi Tomasz Piechnik, lider wspólnoty Hallelu Jah. – Zaczął nam towarzyszyć w 1994 roku. Od tej pory bywał z nami na różnych wyjazdach, rekolekcjach. Co więcej, starał się uczestniczyć – również jako biskup – w każdym naszym spotkaniu czwartkowym. Był z nami na modlitwie. Służył na co dzień dobrą radą, wspierał na różne sposoby naszą wspólnotę. Charakteryzowała go zawsze niesamowita pokora, mocne oparcie na słowie Bożym, na sprawach duchowych.
Wiele osób ceni dbałość bp. Andrzeja o rzetelny przekaz wiary, a także precyzję wypowiedzi – także przy omawianiu trudnych kwestii teologicznych, duszpasterskich. – Wiele razy radziliśmy się go w różnych złożonych kwestiach, służył nam pomocą w trudnych sytuacjach naszej wspólnoty. Ma szczególny dar rozeznania duchowego; rzucania światła na różne sprawy – dodaje Tomasz. – Jest przy tym człowiekiem o niesamowitym, charakterystycznym dla siebie poczuciu humoru. Wakacje, dni wolne spędzał zwykle pośród ludzi. Bardzo lubi chodzenie po górach, jazdę na rowerze po okolicy.
Biskup Siemieniewski zawsze był człowiekiem chrześcijańskiego optymizmu – również na sytuacje kryzysowe patrzącym jako na szansę, podkreślającym, że trudności w Kościele są czymś normalnym, co istniało od początku.
– Mama bp. Andrzeja wspominała, że jej syn zawsze wydawał się z czegoś zadowolony, miał w sobie naturalną pogodę ducha – wspomina Tomek. – Nigdy nie siał katastroficznych wizji, nie narzekał, że jest beznadziejnie. Patrzy na życie, na Kościół z optymizmem. Trudności są wpisane w nasze życie i nie ma co się im dziwić. Gdzie indziej jest nasza Ojczyzna i przez ten pryzmat mamy patrzeć na rzeczywistość. Nie z głową do dołu.
Podkreśla, że jest człowiekiem prawym, dbającym o transparentność. – Odznacza się Bożą sprawiedliwością, też jeśli chodzi o trudne sprawy w Kościele. W naszej wspólnocie zainicjował dużo cennych rzeczy, wprowadził nas we współpracę z innymi wspólnotami, ruchami w Kościele. Sam bardzo o nią dba. Obecnie jest często zapraszany np. na konferencje do Europejskiej Sieci Wspólnot (należy do niej kilkadziesiąt wspólnot z Europy).
Biskup Andrzej jest człowiekiem wielkiej wiedzy i licznych talentów, na przykład językowych. – Bawi się językiem, lubi pochylać się nad tym, skąd pochodzą jakieś słowa – wspomina Tomek i opowiada z uśmiechem o swoistym zmyśle praktycznym biskupa związanym z głosem: – Zwracał baczną uwagę na… akustykę. Zdarzało się, że przed Mszą św. sprawdzał, czy dobrze słychać głos z mikrofonu w różnych częściach danego kościoła. Jeśli słowo Boże jest głoszone, to powinien być dobry mikrofon, dobre nagłośnienie.
Tomasz podkreśla wszechstronne zainteresowania bp. Andrzeja. – Dzielił się z nami tym, co czyta, czego słucha. Polecał wartościowe lektury, konferencje. Ostatnio dzielił się na przykład refleksjami, przemyśleniami Jordana Petersona (kanadyjskiego psychologa) czy amerykańskiego lekarza, genetyka Francisa Collinsa – mówi. – Bardzo dużo czyta. Mama bp. Andrzeja wspominała, że pierwszą książką, jaką przeczytał i którą w dzieciństwie bardzo lubił, była „Siwa gąska, siwa” [Hanny Januszewskiej]. Teraz to są bardzo różnorodne lektury, nie tylko teologiczne.
– Będzie nam bardzo brakować biskupa Andrzeja, ale na pewno Kościół powszechny zyskuje na powierzeniu mu nowych obowiązków – uważa. – Choć z pewnością nowa misja nie jest łatwa, to bp Andrzej jest człowiekiem, który chodzi w obecności Bożej, w zaufaniu Bogu. Otaczamy go naszą modlitwą.