Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XVI niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Żeby dobrze pracować, potrzeba odpoczynku. Kiedy natomiast mówimy o odpoczynku mamy na myśli regenerację po pracy oraz nabranie sił przed wykonaniem jakiegoś zadania. Praca bez odpoczynku to chory aktywizm i może objaw pracoholizmu. Natomiast odpoczynek bez perspektywy pracy to lenistwo i nuda prowadząca człowieka do poczucia pustki i bezsensu życia. Jedno i drugie ma mieć miejsce w życiu człowieka i w odpowiednich proporcjach powinno przeplatać się i tworzyć piękne życie.
Zapraszamy na transmisję niedzielnej Mszy św.
Kiedy Jezus mówi o odpoczynku, wskazuje na odosobnienie. To, co polecił swoim apostołom, miał już sprawdzone. Jezus właśnie przed ważnymi zadaniami, przed wejściem do kolejnych miejscowości odsuwał się na bok, oddalał się nawet od swoich najbliższych, żeby odpoczywać, rozmawiać z Ojcem, przeżywać pustynię. To nie była samotność. Jezus nigdy nie przeżywał samotności i nie musiał cierpieć z takiego powodu. Jezus przeżywał odosobnienie. Odosobnienie zakłada sieć tworzonych relacji, których pomimo oddalenia nie da się zerwać. Wręcz przeciwnie, odosobnienie, którego uczy nas Jezus sprawia, że owe relacje przeżywane są w większej harmonii i z dojrzałością.
Jezus powiedział swoim apostołom: "Pójdźcie wy sami osobni na pustkowie i wypocznijcie nieco" (Mk 6,31). Wcześniej rozesłał ich po dwóch, żeby szli do różnych miejscowości głosić słowo Boże, nawracać, uzdrawiać. Po powrocie relacjonowali Jezusowi swoje dokonania. Opowiadali zapewne o porażkach, ale tez o sukcesach. Ewangelista Marek zauważa, że o tych drugich nie musieli nawet wiele opowiadać. Owoce ich pracy były wyraźnie widoczne. Ludzie szli za apostołami, oni potrzebowali tego, co im mówili, co im dawali. Ludzie, którzy szli za apostołami, dotarli do samego Jezusa.
Jezus widział zapewne zmęczenie apostołów, ale zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze czekają ich kolejne misje. Teraz przyszedł czas na odpoczynek. Ale czy tylko chodziło tutaj o odpoczynek? Apostołowie przeżywając odosobnienie mieli zachwycić się tym, co się wydarzyło. Tak wielu przyprowadzili do Jezusa. Kiedy Jezus każe im się odsunąć? W momencie, nazwijmy to, wielkiego sukcesu misyjnego.
"Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, ze nawet na posiłek nie mieli czasu" (Mk 6,31). Właśnie wtedy Jezus poleca apostołom oddalić się. Sam lituje się nad ludźmi szukających apostołów i tego, co mogli im dać. Co zatem musiało dziać się w sercach apostołów przeżywających pustynię? Rozgoryczenie? Frustracja? Przecież tylu ludzi szło za nimi, słuchało, stało się częścią ich życia, a teraz pustka, samotność? Nie! To nie samotność. To odosobnienie, żeby kontemplować wielkie dzieła Boże, które dzieją się przez ich ręce. Odosobnienie, żeby ucieszyć się, że dla tak wielu ludzi, to nie oni są celem wszystkiego, ale Jezus, do którego ich przyprowadzili. Samotność nie jest dobra. Odosobnienie to czas zaprowadzania głębokiej harmonii do życia przepełnionego licznymi relacjami.