Dzisiaj po raz pierwszy obchodzone było w Kościele wspomnienie liturgiczne bł. Franciszka Jordana. We wspólnotach salwatoriańskich ma ono rangę święta. W sanktuarium św. Jadwigi w Trzebnicy wierni modlili się szczególnie uroczyście.
Wspólna modlitwa za wstawiennictwem niedawno beatyfikowanego założyciela salwatorianów rozpoczęła się od okazjonalnego nabożeństwa. Po nim Mszę świętą odprawił ks. Piotr Filas SDS, kustosz międzynarodowego sanktuarium i proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi.
- Życie człowieka składa się z etapów, wśród nich jeden z najważniejszych to etap wyboru drogi życiowej. Zadajemy wtedy pytanie Bogu, najbliższym, znajomym: co zrobić, żeby się nie pomylić i dobrze wybrać? Jedno z moich pytań dotyczyło wstąpienia do Towarzystwa Boskiego Zbawiciela, trwanie w nim, pokochanie go i przynoszenie owoców, które mnie i napotkanych ludzi będą przybliżały do Boga - mówił w homilii ks. Piotr Filas.
Przypomniał, że 21 lipca 2021 roku obchodzimy pierwsze liturgiczne wspomnienie założyciela salwatorianów. Ze łzami w oczach wracał do chwili, w której przeżywał swój pierwszy kryzys w seminarium i chciał zrezygnować w formacji do kapłaństwa. Wtedy zatrzymał go dzień i miesiąc urodzin, które były takie same, jak u założyciela. Dzisiaj wie, że nie było to przypadkiem. Bóg w ten sposób pokazał mu piękno drogi z bł. Franciszkiem Jordanem. Opowiedział też inne zdarzenia, które przybliżyły go do postaci założyciela.
Salwatorianie byli przekonani o świętości założyciela i czekali na jego beatyfikację. Ale po ludzku potrzebowali potwierdzenia tego faktu, aby móc za jego wstawiennictwem wypraszać łaski na drodze realizowania tego, co w swoim dziele duchowym testamencie zostawił swoim synom i córkom.
- Zastanawialiśmy się też, jakie wyzwania czekają nas w Kościele, który pokochał nas założyciel. Dochodziły do nas różnego rodzaju odpowiedzi, które układały się w część Bożego planu. Także na mojej drodze, która doprowadziła mnie dwa lata temu do Trzebnicy. Jeszcze jako prowincjał w czasie jednej z wizytacji parafii, widząc, jaki talent ma siostra jednego z braci, poprosiłem ją o namalowanie obrazu naszego założyciela, bo wciąż szukaliśmy najlepszego, który będzie najbardziej oddawał to, kim był i czym żył - opowiadał salwatorianin.
Podkreślił, że założyciel nie miał łatwego życia, ale też droga do beatyfikacji nie była łatwa. Dzięki temu staje się dla patronem w trudnych i dziwnych czasach
- Myślę, że przypomina nam o tym, co zapisał w swoim dzienniku duchowym. „Pierwsze i najważniejsze jest i powinno być zawsze dla ciebie stać się, żyć i umrzeć świętym i miłym Bogu. Coś, co nie prowadzi do tego celu albo przeszkadza ci w tym, usuń z pomocą łaski Bożej! Stań się wielki przed Bogiem, a nie przed światem!”. Tak chciałbym zapamiętać naszego założyciela - oświadczył ks. Filas.
Zaznaczył, że może dzień beatyfikacji nie był dniem wymarzonym, bo kiedy podano datę, przeplatała się ona z niepewnością pandemii.
- Ale może, powoli to odkrywam i za to Bogu dziękuje, bł. ojciec Franciszek staje się dla nas tym, którzy bierze za rękę i może nas przez ten trudny czas przeprowadzić i doprowadzić do Boga - podsumował kaznodzieja.
Figura bł. o. Franciszka Jordana w trzebnickiej bazylice. Archiwum prywatne