- Bóg ciągle mówi z czułością do nas, wzywa po imieniu - mówiła s. Eliza Myk, dzieląc się swoim świadectwem u wrocławskich dominikanów, tuż przed koncertem dedykowanym św. Marii Magdalenie. Jezus dotknął serca dominikanki, gdy… została po imieniu wezwana do tablicy.
- To był 14 września 1988 r. - wspomina. - Miałam wtedy 14 lat, byłam taką przeciętną nastolatką. Pochodzę ze Szczecina, gdzie do kościoła zbyt sumiennie się nie chodziło. Na religię uczęszczaliśmy, bo wysyłali nas rodzice. Z Panem Bogiem osobistego kontaktu nie miałam - przyznaje dominikanka.
Jej głównym zajęciem, jak mówi, było chodzenie po sklepach i kupowanie fajnych ciuchów, by wyglądać oszałamiająco, być najlepiej ubraną w klasie, a także… rozkochiwanie się w różnego rodzaju idolach. Najbardziej ukochanym przez Małgorzatę (chrzcielne imię s. Elizy) był lider rockowego zespołu Europe (Joey Tempest).
- Miałam marzenie, by zostać jego żoną. Wyobrażałam sobie, że gdy Europe przyjedzie do Polski na koncert, postaram się znaleźć najbliżej sceny i tak mocno krzyczeć i wystawiać swoją buzię, by mój ukochany spojrzał na mnie, zawołał na scenę i powiedział: "Jesteś taka piękna, że się w tobie zakochałem. Zostań moją żoną" - opowiada siostra.
Jak mówi, Pan Bóg… potraktował poważnie marzenia nastolatki. Nie zignorował ich.
Owego 14 września 1988 r. przyszła wraz z kolegami i koleżankami na katechezę, którą po raz pierwszy prowadził ksiądz przygotowujący młodzież do bierzmowania. Tłumaczy, że jako dziewczyna z miasta, z dużej szkoły, miała zawsze poczucie, że jest anonimowa dla przechodniów, dla nauczycieli. Tymczasem ksiądz wyczytał listę obecności nowych dla siebie osób, których było ponad 30, i mniej więcej 10 minut później zwrócił się do dziewczyny: "Gosiu, chodź, podejdź do tablicy".
- Nigdy w życiu dotąd nikt tak się do mnie nie zwracał. Byłam nazywana Małgorzatą albo Małgosią, przez koleżanki Gośką, Gochą - wspomina siostra. - Kiedy szłam do tablicy, po pierwsze – byłam zdziwiona, że ktoś mógł zapamiętać moje imię wśród ponad 30 osób. Po drugie, uświadomiłam sobie, że skoro ten facet w sutannie jest taki uważny na człowieka, ma w sobie tak dużo życzliwości, dobra i ciepła, to jaki musi być Pan Bóg? Zwróciłam się pierwszy raz z taką bardzo serdeczną modlitwą do Niego: "To jaki Ty musisz być, Boże, skoro ten Twój sługa taki jest!".
Zwyczajne pójście z ławki do tablicy było przełomowym przejściem w jej życiu.
- Będąc nastolatką bardzo próżną, nie mającą wiele wspólnego z Kościołem, z Panem Bogiem, podczas tej drogi do tablicy pomyślałam sobie: "Też tak chcę, chcę należeć do takiego Boga: czułego, uważnego na każdego człowieka. Chcę być taka dla ludzi: uważna, czuła, serdeczna, żeby ci ludzie, gdy ze mną rozmawiają, mogli poczuć dobroć, czułość Boga" mówi.
- Nagle nastolatka ubrana jak metalówa, rockowa dziewczyna, pomyślała o habicie. Był to dla mnie taki kosmos… - wspomina. Dostrzegła, że Pan Bóg w pewien sposób podjął jej pragnienia: scena z marzeń stała się salką katechetyczną, zaproszenie na scenę - wezwaniem do tablicy. - To było wezwanie po imieniu, które miało moc przewrócić moje życie tak bardzo, że pewnego dnia przestało mieć dla mnie znaczenie w czym chodzę, jak się ubieram, jakie kolczyki założę. Zaczęłam się bardziej interesować, jak złapać bliższy kontakt z Bogiem - dodaje.
Siostra wspomina, że sporo ludzi po lekturze książki-wywiadu "Czuły Kościół odważnych kobiet" pisze do zakonnic wzruszające świadectwa. Są wśród nich nawet osoby, które pod wpływem tej publikacji zrezygnowały z planowanej apostazji, zdecydowały się pozostać w Kościele. Broniszewice stały się jakby nieformalnym duszpasterstwem osób z peryferii Kościoła, które mają czasem trudność, by się w nim odnaleźć.
Muzyczna opowieść o Marii Magdalenie. Agata Combik /Foto Gość*
Świadectwo s. Elizy było wstępem do modlitewnego koncertu, misterium sakralno-jazzowego "Noli me tangere", opowieści Marii Magdaleny.
- Pierwsza spotkała zmartwychwstałego Chrystusa, to ona zewangelizowała apostołów, jest znana jako Apostołka Apostołów, a dla nas, dominikanów, którzy chcemy głosić Chrystusa wszystkim wszędzie na wszystkie sposoby jako kaznodzieje, jest ta święta szczególną przyjaciółką, patronką - mówił o. Łukasz Miśko OP, przeor wrocławskiej wspólnoty dominikanów na początku muzycznego wydarzenia, które połączyło w pewien sposób obchody ku czci bł. Czesława ze świętem św. Marii Magdaleny.
Jest to dzieło mające kilkoro twórców. Skomponowali poszczególne części: Maciej Adamczak, o. Tomasz Samulnik OP, Urszula Rogala, Paweł Bębenek, Olga Trzebicka i Urszula Rogala. Wykonawcy: Maciej Adamczak - kontrabas, pomysłodawca i spiritus movens projektu, Piotr Baron - saksofon, Joanna Gryga - lektor, osoby tworzące ensemble wokalne - Natalia Koza, Aleksandra Szymańska, Agata Ranz, Piotr Gałek, Paweł Frasz. Koordynator projektu: Jakub Tarka.