Tradycyjnie 1 sierpnia we wrocławskiej bazylice garnizonowej pw. św. Elżbiety kombatanci i mieszkańcy Wrocławia modlili się w intencji zmarłych i żyjących powstańców warszawskich.
W uroczystej Mszy św. uczestniczyli oficerowie Wojska Polskiego, władze województwa, sztandary wojskowe i harcerskie oraz mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska.
- Z wdzięcznością pochylamy się nad grobami powstańców, którzy - walcząc z przeważającymi siłami wroga - byli przekonani, że opór zbrojny jest ich świętym obowiązkiem. Pytani o wolnościowy zryw najczęściej odpowiadali, że czuli wewnętrzny nakaz walki i nie mieli wątpliwości - mówił w homilii ks. płk Janusz Radzik, proboszcz bazyliki garnizonowej.
Podkreślił, że Polacy chcą pielęgnować pamięć o powstaniu, jednak sama pamięć nie wystarczy. Trzeba również dostrzec oraz zrozumieć znaczenie jedności i współdziałania żołnierzy z ludnością cywilną, duchownymi, harcerzami, młodzieżą i dziećmi w walce z niemieckim okupantem. - Tylko dzięki ich wspólnemu działaniu powstanie trwało aż 63 dni. Jedna z uczestniczek powstania, mająca przeszło 90 lat, wyznała, że są takie chwile w życiu narodu, kiedy z człowieka wychodzą najwznioślejsze uczucia. Zapomina się o swoich osobistych drobnych sprawach, niedoskonałościach, o zawiści. "Kiedy zbliżała się klęska powstania, oczekiwaliśmy na godną śmierć, ale śmierć we wspólnocie" - cytował kapłan.
Wielu powstańców połączyły wspólne mogiły. Wspólnota była warunkiem podjęcia walki o wolność ojczyzny. Każde spotkanie z uczestnikami powstańczego zrywu porusza nasze umysły i serca. To ziarno, które rzucili powstańcy, wydaje się zbyt małe, jednak właśnie z niego wyrasta wielkie drzewo ojczyzny.
Ksiądz pułkownik cytował papieża Franciszka, który na Jasnej Górze, przed obliczem Czarnej Madonny, mówił: "Naród polski pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności. Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli". - Czy wolno lekceważyć nauczanie papieża Franciszka? Czy wolno przejść obojętnie obok apelu uczestników powstania, proszących o jedność narodu? - pytał kapłan w homilii. - Trzeba nam zrobić rachunek sumienia i zapytać o wierność wartościom, za które oni ginęli i którymi kierowali się w chwilach najcięższej próby.
Proboszcz parafii pw. św. Elżbiety tłumaczył, że aby budować jedność narodową, należy obudzić w sobie poczucie odpowiedzialności za każde wypowiadane słowo. Cytował przy tym słowa św. Pawła Apostoła z Listu do Efezjan: "Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie". - Tylko słowa mądre, wypowiadane ze spokojem, mogą się przyczynić do budowania mostów między ludźmi i wytyczania wspólnych dróg. Trzeba nam pamiętać, że można się różnić szlachetnie, można się także spierać, ale musimy stać na gruncie prawdy i szanować godność drugiego człowieka - przypomniał ks. płk Radzik.
Żadne spory, kłótnie nie mogą przesłaniać dobra nadrzędnego, na które wskazują nam bohaterowie powstania warszawskiego. Ich powstańczy czyn wzywa do narodowej jedności, a przebaczenie i pojednanie musi być bardzo głębokie wobec coraz większych podziałów. "Są w ludziach siły zupełnie nieprzewidywalne. Jeśli jest ważny cel, to ludzie są w stanie zrobić rzeczy niezwykłe" - mówiła jedna z uczestniczek powstania. - Oddajmy hołd bohaterom poprzez modlitwę, chwilę ciszy, zapalenie zniczy, ale również poprzez podejmowanie czynu budowania narodowej jedności - zaapelował na koniec kaznodzieja.