Po przebyciu 3100 km na rowerze sprzed drzwi kościoła pw. św. Augustyna we Wrocławiu i po miesiąca pedałowania stanął przed drzwiami katedry św. Jakuba w Santiago de Compostela.
Codzienna dziewięciogodzinna jazda od rana do wieczora po około 150 km, a czasem nawet i 200 robi wrażenie. W dodatku rowerem nietypowym na takie inicjatywy, bo szosowym (czyli popularną kolarzówką). Z całym bagażem przyczepionym do jednośladu. Jednak zupełnie nie w tych kategoriach na wyprawę spogląda jej bohater.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.