W wydarzeniu wzięło udział ok. 700 motocykli. Uczestników było pewnie znacznie więcej, bo piknik ma charakter rodzinny. Motoimpreza odbywa się już od lat z inicjatywy Stowarzyszenia Motocyklowego z Czeszowa.
Motopiknik w Czeszowie odbył się już po raz 13. - Pomysł imprezy zrodził się pośród mieszkańców wioski. Po prostu w Czeszowie mieszkają motocykliści. Wówczas, w kwietniu wyprowadziliśmy na Mszę św. 23 motocykle, żeby je poświęcić i je pokazać - mówi proboszcz parafii Najświętszego Serca Jezusowego, ks. Jacek Tomaszewski.
Zaznacza, że pierwsze edycje odbywały się dwa razy w roku - na początek sezonu w kwietniu i na jego zakończenie we wrześniu. Zmieniło się to wówczas, gdy wiadomość o wydarzeniu zaczęła się wśród motocyklistów szybko rozchodzić. - Gdy zaczęło przyjeżdżać po ok. 300 motocyklistów, zmieniliśmy formułę, bo to było już dość dużo. Od tej pory motopikniki odbywają się raz w roku w trzecią niedzielę czerwca (w tym roku termin zmieniono ze względu na pandemię - przyp. red.).
- Motocykliści to ludzie, którzy lubią się spotykać. Nie jest dla nich problemem przejechanie 100 czy 200 kilometrów, by wziąć udział w takim spotkaniu. Jednak ta impreza nie jest tylko dla motocyklistów. Od początku zależało mi na tym, by mogli tu przyjść wszyscy a nie tylko ci ubrani w skórę i na czarno. Myślę, że jednym z atutów tego spotkania jest to, że wszyscy mogą się tu poczuć dobrze. To widać po obecności wielu parafian, którzy przychodzą tu z dziećmi, by pooglądać motocykle i przede wszystkim z nami pobyć.
Program motopikniku jest podobny za każdym razem. Najpierw jest Msza św. parafialna, w której przyjezdni biorą udział, po niej odbywa się parada motocykli po okolicznych wioskach, a na koniec radosne, braterskie spotkanie.
Ks. Jacek przyznaje, że w tej chwili raczej nie zajmuje się już organizacją pikniku. Robią to... jego parafianie. - Jest nas ok. 20 osób, które przygotowują całe wydarzenie. Organizacja kolejnego pikniku rozpoczyna się praktycznie w momencie zakończenia poprzedniego. Jest wiele formalności i szczegółów do ogarnięcia. Największe zamieszanie to mniej więcej dwa miesiące przed wydarzeniem - mówi Jadwig (Jagoda) Glazer-Pełka, główna organizatorka tegorocznej edycji. Cieszy ją, że w pomoc przy realizacji zadania angażuje się wiele podmiotów w tym lokalna jednostka OSP, Rada Sołecka, Rada Parafialna a od niedawna również Koło Gospodyń Wiejskich, które zajmuje się kwestiami gastronomicznymi. - To jest impreza, która łączy ludzi i pokolenia.
Kazimierz z Bogusławic k. Oleśnicy jeździ na motocyklu od 17 lat. W motopikniku w Czeszowie brał udział już po raz 6. - Motocykle i samochody to moja pasja. Mamy swoją grupę motocyklową. Jest nas 15. Nazywamy się "Pędzące jeże". Jeździmy wspólnie na zloty. Na otwarcie sezonu byliśmy w tym roku w Częstochowie. A do Czeszowa przyjeżdżamy, bo jest tu naprawdę wspaniała atmosfera i wiele atrakcji - mówi.