W kościele pw. św. Wawrzyńca we Wrocławiu młodzi mężczyźni złożyli swoją pierwszą profesję zakonną oraz profesję wieczystą w Zgromadzeniu Misjonarzy Klaretynów. Mszy św. przewodniczył bp Jacek Kiciński CMF.
Na ręce o. Marcina Kowalewskiego CMF pierwszą profesję zakonną wraz z przyjęciem habitu (czarnej sutanny przepasanej czarnym pasem wiązanym po lewej stronie) złożył Jakub Gawlik. Natomiast śluby wieczyste złożyli Marcin Kisiliczyk i Michał Szumny. Obaj przyjęli także krzyże misyjne.
- Dla naszej parafii to ważne wydarzenie, bo każdej niedzieli uczestniczycie jako wspólnota seminaryjna w parafialnej Mszy św., a zatem też jesteście częścią naszej wspólnoty. Pamiętamy w modlitwie o was, którzy wypowiecie swoje "tak" po raz pierwszy i na zawsze. Byście byli wierni duchowi naszego założyciela Antoniego Marii Clareta - przemawiał na początku liturgii o. Aleksander Bober CMF.
O źródłach życia zakonnego mówił w homilii o. Kowalewski. - Czy w Europie, gdzie mamy rozwój cywilizacji i przeróżne prądy myślowe, które nas odciągają od Boga i od Kościoła, ma sens konsekracja zakonna? Gdyby nas tutaj dzisiaj nie było, moglibyśmy się zastanawiać nad odpowiedzią. Na pewno ci, którzy zdecydowali się na złożenie pierwszych i wieczystych ślubów, nie mają wątpliwości. To pokazuje, że życie konsekrowane wciąż jest potrzebne, choć przeżywa też kryzys - mówił kaznodzieja.
Analizował sens życia zakonnego i skupił się na jednym aspekcie odpowiedzi: - Będąc w zakonie ponad 20 lat i doświadczając różnych spotkań z ludźmi, mogę powiedzieć, że wśród wielu rzeczy, których ludzie oczekują od zakonników, jest to, że chcą się dzielić z nimi swoim cierpieniem. Świat dzisiaj promuje postawę sukcesu i uśmiechu. Chcemy dobrze wyglądać i dobrze wypaść przed drugim człowiekiem. A bardzo często za tym kryje się drugie dno. Boimy się oceny, wyśmiania. Mamy prawo do prywatności, choć zdajemy sobie sprawę, że będzie nam łatwiej, gdy się tym z kimś podzielimy - tłumaczył o. Marcin Kowalewski.
Osoba zakonna jest traktowana dzisiaj przez wielu jako powiernik ważnych i bolesnych spraw. - Życzę wam serdecznie dojrzałości. Byście wchodząc w zakonne życie, zanurzając się w tej profesji w śmierć Chrystusa, pamiętali o tym, że od cierpienia nie ma co uciekać. Nie po to, by się stać cierpiętnikiem, ale po to, by jeszcze jaśniej zajaśniała chwała Boża - zwrócił się do profesów o. Kowalewski.
- Gdybym miał jeszcze raz wybierać, nie zastanawiałbym się nad zgromadzeniem. Wybrałbym ponownie misjonarzy klaretynów, bo doświadczam przede wszystkim wspólnoty, serdeczności i ludzkiego braterstwa. Bycie synem Niepokalanego Serca Maryi to wielkie zobowiązanie, ale i wielki dar. Cieszę się wami. To wasze święto - podsumował uroczystość bp Jacek Kiciński.
Zaznaczył, że powołanie w pewnym sensie oznacza zgodę na cierpienie i na codzienne oddawanie życia dla Jezusa, które najlepiej przeżywa się we wspólnocie.