W dzień odpustu w parafii pw. Narodzenia NMP wierni oddali się w opiekę Maryi. Akt ten ma szczególny charakter, ponieważ wiąże się z niezwykłą historią.
Kolejne marzenie się spełniło - mówi z radością Edyta Niemczynowska-Frąckiewicz, „sprawca” całego Bożego zamieszania ze wspólnoty Oddanych Maryi, działającej w ramach Siloe Smolec.
Odkąd dowiedziała się o zawierzeniu milenijnym smoleckiej parafii w 1965 roku i niespodziewanie znalazła na Jasnej Górze dokumenty, które szczegółowo je opisują, marzyła, by kolejne pokolenie smoleckiej parafii oddało się w niewolę Matce Bożej, tak jak ich poprzednicy.
Więcej o tym przeczytasz w najnowszym numerze „Gościa Wrocławskiego”:
- Mamy w sobie tę ufność, która każe nam wierzyć, że z Maryją możemy góry przenosić, Choć wciąż się zastanawiam, czy to jeszcze wiara, czy może już wiedza, bo Ona naprawdę czyni cuda w naszej wspólnocie i w naszej parafii. Zmienia życie konkretnych ludzi. Ja widzę każdego dnia, jak jest żywo obecna w tym wszystkim, co robimy, że nas prowadzi, i że mimo tego całego zła naokoło, które tak wysoko podnosi głowę, my dajemy radę - mówi p. Edyta.
Uroczystość rozpoczęła się od Mszy świętej, w trakcje której kapłani smoleccy otrzymali w formie niespodzianki margaretki, czyli zobowiązania modlitewne wiernych. To już szósta i siódma margaretka w tej parafii. Każdy chętny miał możliwość spisania własnych zobowiązań na karteczkach, które zostały złożone na ołtarzu.
Po Mszy świętej przed Najświętszym Sakramentem odśpiewano Bogurodzicę. Modlitwę wprowadzającą poprowadził proboszcz ks. Jaroslaw Witoszyński. Po odśpiewaniu Magnificat wierni zapalili przyniesione świece, a ksiądz proboszcz odczytał Akt Oddania Parafii w Macierzyńską Niewolę Matki Kościoła.
Po nim wszyscy odśpiewali Apel Jasnogórski. Później wspólnota Oddanych Maryi, jeszcze we własnym gronie zaśpiewała ku czci Maryi. Wówczas członkowie składali przed ołtarzem białe róże. Każdy miał sekundę sam na sam przed ołtarzem.
- Ufamy, że zarówno doborem kwiatów - w końcu Maryja określana jest Różą - jak i prezentem urodzinowym – odnowieniem aktu oddania – wstrzeliliśmy się w gusta naszej patronki - uśmiecha się p. Edyta.
Jak dodaje, w Smolcu nie widzi kryzysu Kościoła. Po prostu ilość przechodzi w jakość.
- Jest nas mniej w kościele niż 15 lat temu, ale ci, co przychodzą w większości wiedzą, dlaczego tu są. I to było widać podczas aktu oddania. Nie spodziewałam się wypełnionych po brzegi ławek, bo to już nie te czasy, więc jestem mile zaskoczona frekwencją. We wspólnocie Oddanych Maryi stawiamy na dwa filary: Eucharystię i Maryję. Dla nas to jest przyszłość. Oczywiście każda wspólnota ma swój charyzmat, na szczęście u nas działa tych wspólnot tak dużo, że każdy, kto tylko zechce, znajdzie sobie miejsce do rozwoju wiary, modlitwy, życia wspólnotowego czy rozwoju talentu muzycznego - opisuje mieszkanka Smolca.
Dodaje, że wiele inicjatyw oddolnych spotyka się ze zrozumieniem księdza proboszcza Witoszyńskiego, bez którego nie byłoby dobrych owoców.
- Mamy wspaniałych kapłanów w parafii. Ale recepta jest prosta: takich mamy kapłanów, jakich sobie wymodlimy, stąd dziś wręczyliśmy kolejne dwie margaretki. A odpust to dobra okazja do takich podarunków - przyznaje E. Niemczynowska-Frąckiewicz.
Smolczanie mają świadomość, że oddanie się w macierzyńską niewolę Maryi to nie tylko dar, ale zobowiązanie.
- Chcemy być narzędziem w rękach Maryi i z nią zmieniać świat na lepsze - podsumowuje p. Edyta.